Kapucynki

Bł. Maria Angela Astorch – życiorys

2 grudnia 2019

Hieronima Maria Agnieszka urodziła w Barcelonie 1 września 1592, jej rodzicami byli Krzysztof Astorch i Katarzyna. Była ostatnim z czwórki dzieci i nie zdążyła poznać swojej matki, która zmarła dziesięć miesięcy po jej narodzinach. Po śmierci matki, Hieronima została powierzona niańce, w wieku pięciu lub sześciu lat została osierocona również przez ojca.

Jej siostrę Izabelę fascynowała duchowość Angeli Serafiny Prat i dosyć szybko wstąpiła ona do kapucynek. W 1599 roku, mając siedem lat, po zjedzeniu gorzkich migdałów, wydawało się, że Hieronima już nie żyje i została przygotowana do pogrzebu, kiedy Matka Serafina w ekstazie przywróciła jej życie; sama Hieronima pisze: Moja młodość skończyła się, gdy miałam siedem lat: później byłam już kobietą rozsądną i bardzo bystrą, cierpliwą, umiarkowaną, milczącą i prawdomówną.

W 1601 roku, gdy miała dziewięć lat, rozpoczęła kształcenie. Uczyła się czytać, pisać i wykonywać prace kobiece; ujawniła się w niej wielka pasja do książek, zwłaszcza tych po łacinie.

Zaplanowano jej świetlaną przyszłość, ale ona chciała pójść za przykładem swej siostry i poprosiła o możliwość wstąpienia do klasztoru. Po pewnych obawach krewnych, ze względu na jej dojrzałość przewyższającą wiek jedenastu lat, mogła zrealizować swoje pragnienie.

16 września 1603 roku Hieronima przestąpiła próg klauzury, wnosząc ze sobą swoje sześć tomów brewiarza po łacinie, który potrafiła czytać perfekcyjnie. Podczas obłóczyn otrzymała imię Maria Angela, na drodze duchowej towarzyszył jej doświadczony spowiednik, Martino Garcìa, który żył przez dziesięć lat jako eremita. Maria Angela próbowała naśladować fundatorkę Angelę Serafinę Prat oraz swą siostrę Izabelę.

Matka mistrzyni, siostra Vittoria Fàbregas była dla niej bardzo surowa, tak że zabroniła jej używania łacińskich książek; ale łacina płynęła z jej ust taką znajomością Pisma Świętego, świętych Ojców i brewiarza, że kilku biskupów i niektórzy teologowie twierdzili, że jest to wiedza wlana.

Pięć lat musiała spędzić jako aspirantka, ze względu na swój wiek, ale w systemie nowicjackim. 7 września 1608 roku rozpoczęła właściwy nowicjat, pod dyskretnym, indywidualnym kierunkiem  swej siostry jako mistrzyni. Ze względu na jej wyższą kulturę zostało jej powierzone zadanie bycia „małą mistrzynią” towarzyszek w nowicjacie.

8 września 1609 roku złożyła profesję na ręce siostry Katarzyny de Lara, która zastąpiła fundatorkę, zmarłą rok wcześniej.

Ponieważ nowe zgromadzenie kapucynek rozrastało się, 19 maja 1614 roku, matka Maria Angela z innymi pięcioma siostrami została zaproszona, aby założyć klasztor w Saragossie. Wiele kosztowało ją odłączenie od siostry, która po dwóch latach, w wieku zaledwie 36 lat, zmarła. W drodze do Saragossy przewróciła się wóz i konie, więc podróż wiązała się  z trudnymi i ryzykowanymi przeżyciami. W nowym klasztorze, pod wezwaniem naszej Pani od Aniołów, Maria Angela została nominowana formatorką młodych kapucynek. W 1624 roku została wikarią i trzy lata później opatką. Pozostawała zawsze odpowiedzialną za dokładność obrzędów i godne recytowanie brewiarza. Na początku swego urzędowania jako opatka, otrzymała od papieża Urbana VIII zatwierdzenie konstytucji kapucynek hiszpańskich.

Maria Angela miała świadomość, jak ważna jest dobra znajomość reguły dla uświęcenia każdego instytutu. Dlatego też nakłaniała wszystkie siostry do studiowania jej nieustannie i w  klasztorze na początku każdego miesiąca czytało się ją w refektarzu aby, jak mówiła, również analfabetki mogły się jej nauczyć. Podczas konferencji duchowych mówiła z takim namaszczeniem, że jeden biskup żałował, że nie jest ona księdzem. Była matką, która się nie oszczędzała, gotowa do wszystkich prac: w kuchni, pralni, infirmerii, ogrodzie.

Dzieliła z ubogimi jałmużny otrzymane dla klasztoru i hojnie pomagała potrzebującym z tego niewiele, które posiadała. Kiedy Saragossa została opanowana przez obdartych uciekinierów, pochodzących z Katalonii, rozdawała niektórym ubogim kobietom ubrania, które nowicjuszki nosiły, będąc jeszcze w świecie.

Jej coraz głębsza duchowość karmiła się Pismem świętym i liturgią. Wszystkie tajemnice Chrystusa i Maryi, aniołów i świętych znajdowały odbicie w głębi jej serca, z niebiańskimi wizjami i oświeceniami. Do świętych zwracała się z wielką bezpośredniością i wśród nich miała dwunastu ulubionych, których nazywała swoimi doradcami niebieskimi (konsystorzem), którzy byli jak mistrzowie i adwokaci cnót, wzywani w konkretnych potrzebach: święty Jan Ewangelista – wzór w miłości; święty Franciszek z Asyżu – w doskonałej wierności regule; święty Benedykt – w czystości; święta matka Klara – we wszelkiej doskonałości.

Katalońska kapucynka tak opisywała uczucia, które towarzyszyły jej, gdy po raz pierwszy zobaczyła swego anioła stróża: Nie tylko odczuwałam jego obecność, w moim duchu nastąpiła taka zmiana, że można powiedzieć, że przebywałam w moim wnętrzu, a jednocześnie poza ciałem. Moje serce wypełniło się słodkim uczuciem pocieszenia i żmudnym wysiłkiem wzmacniałam całego mego ducha. Zostawił we mnie taki ślad, wdzięczność tak pokorną i słodką, że nie znałam więcej słabości stworzeń, ponieważ znikły wszystkie namiętności; odczuwałam taką czystość sumienia i takie umartwienie zmysłów, że nie musiałam więcej z nimi walczyć dzięki mocy tamtej łaski.

Brewiarz inspirował i kształtował rozwój jej życia wewnętrznego. W 1636 roku wyznała: Kiedy znajdowałam się w chórze, by śpiewać Psalmy, wymawiane słowa, które mówiły o powabie życia wewnętrznego przenikały moją duszę i wzbijały mnie jakby do lotu. To samo działo się, gdy wersety wyrażały subtelność miłości, wdzięczność oraz szacunek wobec Boga. A w 1642 roku zapisała: Zdarza mi się bardzo często, że podczas śpiewania Psalmów, Pan komunikuje mi, przez poruszenie wewnętrzne, to samo co śpiewam. W ten sposób, że mogę powiedzieć, że naprawdę śpiewam uczuciami wewnętrznymi mojego ducha, a nie literą psalmu. Wydawało mi się, że Pan ustanowił siebie moim Mistrzem i wyjaśniał mi to, co odmawiałam i śpiewałam, czyniąc mnie zdolną rozumieć nieskończone prawdy Pisma świętego.

W klasztorze w Saragossie mieszkała około trzydzieści lat, podczas których wspólnota wzrastała zarówno liczebnie jak i duchowo, tak że zaczęło brakować przestrzeni.

Angela pełniła swą władzę jako matka, w duchu służby wobec sióstr. I tak 3 października 1642 roku, podczas wspólnotowej kapituły przygotowującej do uroczystości świętego Franciszka z Asyżu, mówiąc do sióstr o wierności objętemu życiu, w pewnym momencie tak się zapaliła, że powiedziała: To moc uczucia, które do was żywię, zobowiązuje mnie, aby mówić w ten sposób. Mówię wam to: oddałabym publicznie moje życie, gdyby to było konieczne, za każdą z moich córek; co więcej, dla ich uświęcenia, oddałabym je na szafot najbardziej haniebny. Wiele razy pozbawiałam się pokarmu duchowego, aby dać go wam, ciesząc się z pociech, jakie otrzymujecie.

Pragnienie Marii Angeli, by propagować zakon było realizowane po świętokradztwie w Barcelonie, popełnionym przez bandy Ludwika XIV, które sprofanowały niektóre kościoły. Kanonik, Alessio de Boxadòs, myślał o tym, by wznieść klasztor klarysek, pod wezwaniem „Podwyższenia Najświętszego Sakramentu” i skontaktował się z kapucynkami. 2 czerwca 1645 pięć mniszek na czele z matką Marią Angelą razem z kanonikiem udali się w podróż do Murci. Także tym razem podróż była związana z traumatycznymi wydarzeniami z powodu zaśnięcia woźnicy, który wpadł pod koła wozu. Tylko wiara sióstr sprawiła, że odzyskał świadomość i kontynuował podróż.

Uroczysta procesja zainaugurowała nowy klasztor w Murci pod wezwaniem Najświętszego Sakramentu w harmonii z uczuciami błogosławionej Angeli, która widziała streszczenie całej chrystologii w Eucharystii; zdołała również wprowadzić codzienną komunię wśród sióstr. Klasztor stał się centrum duchowym. Podczas epidemii, która wybuchła w 1648 roku, siostry zostały oszczędzone, podobnie oszczędzone zostały pomimo okresowych powodzi w 1651 w okolicy rzeki Segua. Siostry musiały schronić się w rezydencji letniej jezuitów w górach przez trzynaście miesięcy w oczekiwaniu, aż klasztor zostanie odbudowany. Powróciły do niego 22 września 1652, ale znów przeniosły się do rezydencji w górach z powodu kolejnej powodzi.

Gdy powróciły w końcu do klasztoru, Maria Angela nadal była na urzędzie opatki do 1661 roku. Gdy skończyła 70 lat chciała wycofać się, by być sam na sam z Jedynym. Otrzymała tę łaskę, gdy stała się niezdolną do podjęcia jakiejkolwiek pracy. Cała zaangażowała się tylko w życie kontemplacyjne.

W połowie listopada 1665 roku, po kilku atakach epilepsji, odzyskała pamięć i inteligencję, ale to był już koniec. Była na krzyżu. Śpiewała kilka razy Sław języku tajemnicę… w oczekiwaniu na swego Oblubieńca Krwi, który faktycznie przybył, by zabrać ją 2 grudnia 1665 w wieku 75 lat.

Trzy lata później, w 1668, został otwarty proces diecezjalny w Cartagena-Murcia. Po długim milczeniu, został podjęty na nowo w 1688. Jej ciało pozostało nienaruszone, pomimo profanacji hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936 – 39, jest zachowane w nowym klasztorze w Murcji.

Papież Jan Paweł II 23 maja 1982 roku zaliczył ją w poczet błogosławionych.

na podstawie życiorysu zamieszczonego na stronie Klarysek Kapucynek w Neapolu: www.cappuccine33.it

Może Cię również zainteresować

Brak komentarzy

Dodaj komentarz