świadectwo

Ku pełni życia – świadectwo

13 lipca 2018

Rdz 2, 18-23

Przekazana w Księdze Rodzaju informacja ”Uczynię mu zatem odpowiednią pomoc” , jest dla mnie komunikatem, który budzi mój sprzeciw, ponieważ zawsze odnosiłam wrażenie, że stawia to mężczyznę wyżej ponad kobietą. Taka interpretacja zapewne wynika z przerysowania mojego małżeństwa (zakończonego niestety rozwodem) chorobą alkoholową. Bo w takiej relacji musiałam być „nie pomocą dla mężczyzny” a nawet nie partnerem do dialogu na równej płaszczyźnie, ale w pewnym okresie małżeństwa jedynym żywicielem, ofiarą, obrońcą dzieci i siebie. To ja musiałam być mężczyzną i to nie mającym pomocy, a nawet nie mającym poczucia oparcia, bezpieczeństwa ze strony męża.

Bardzo zapadło mi w serce stwierdzenie: „zbudował” jest użyte tylko dwa razy w Biblii – w tym fragmencie i wtedy, kiedy mowa jest o budowaniu świątyni. I chyba nawet ten fragment konferencji przysłonił resztę tekstu.

Świątynia jako piękno i okazałość z zewnątrz, ale przede wszystkim piękno wewnętrzne, piękno, będące dostojeństwem i taką ciszą. Wnętrze będące spokojem i miejscem spotkania.

W dzisiejszym świecie bardzo często zwraca się uwagę na wygląd zewnętrzny, chyba nie mam wśród znajomych koleżanek, które zadowolone są ze swojego wyglądu. Chyba nawet większość nie zastanawia się nad pięknem duszy. Wygląd zewnętrzny jest ważny, bo każda z nas chce czuć się piękna, ale to widoczne jest tylko dla oczu fizycznych. A Bóg patrzy na nas inaczej, widzi naszą duszę, bez makijażu naszych usprawiedliwień, upiększeń, widzi dusze taką jaką jest.

Siostry, w Waszych twarzach odbija się Światło Boga. Zazdroszczę Wam Siostry tego blasku, ale jest to zazdrość budująca i motywująca do pracy nad sobą. No cóż też bym tak chciała.

To jakby przez okna świątyni, do jej wnętrza wpadało Światło Boże, które wypełnia ją.

Nawet jeśli tego nie widać na zewnątrz światło tam jest. Ale jeśli człowiek otwiera się na drugiego człowieka, to jakby uchylał, czy nawet otwierał drzwi świątyni i Światło, które tam jest, wydobywa się na zewnątrz, czyniąc świątynię piękną nie tylko wewnątrz, ale również na zewnątrz. I na tym polega harmonia i spójność kobiety, cała piękna na zewnątrz dzięki pięknu wewnętrznemu.

Chociaż czasem jest tak, że lepiej drzwi mojej Świątyni nie otwierać, ale to wynik tego że kurz codzienności w gonitwie różnych spraw osiada na oknach mojej Świątyni i chociaż Światło Boga Jest – to ciężko przedostać się Jego promieniom do wnętrza.

I taka ciągła huśtawka, myje te moje ona, sprzątam, znowu zaniedbuję. I raz więcej Boga w mojej Świątyni, raz mniej, czasem mrok. A wszystko dlatego, że czasem mam w sobie takiego lenia duchowego.

A gdyby tak moja Świątynia była zawsze piękna? Byłoby cudownie…..

 

 

 

 

Może Cię również zainteresować