św. Weronika Giuliani

Oblicze Boga Ojca widziane oczyma Weroniki Giuliani cz. IV

28 czerwca 2017

MARCO FERRARIO OFM

Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi

Często mamy trochę zamieszania, jeśli chodzi o zrozumienie, czym jest wola Boża; bywa, że jest ona widziana jako bardzo ciężki głaz nad naszą głową, który przygniata nas ze wszystkich stron i czasem chcielibyśmy raczej błagać Pana, ażeby nie działa się Jego wola. Wydaje się też, że słowa modlitwy: bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi oznaczają, że jak święci, aniołowie, błogosławieni spełniają wolę Boga w niebie, tak my jesteśmy wezwani, by tak samo spełniać ją tu na ziemi.

Bóg stworzył nas jedynie z miłości, nie z konieczności, takie jest pragnienie Boga: On chce mieć kogoś, komu mógłby wyświadczać dobro. Święta Weronika mówi nam więcej: Bóg stworzył nas nie tylko, aby nam czynić dobrze, jak dobry ojciec, dobra matka swojemu dziecku, ale by czynić nas podobnymi do siebie, to znaczy również bogami. Zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga i, aby osiągnąć ten cel, sam Pan daje nam światło konieczne, aby stale rozeznawać, że jest to Jego wolą i jak możemy realizować te wzniosłe zamiary. A są to zamiary oszałamiające! Ponadto daje nam konieczne łaski, aby przejść tę drogę. Wola Boża jest tym, co najlepszego, najcenniejszego mamy, jest naszym prawdziwym dobrem, ponieważ Bóg chce naszego prawdziwego dobra: to jest wola Boża. Problem w tym, że czasem to, co my uważamy za nasze dobro nie zbiega się z tym, czego chce dla nas Bóg, ponieważ jesteśmy trochę jak dzieci, które często są „egocentrykami”, dlatego dziecko wciąż mówi „ja, ja, ja”. Wola Boża jest zawsze dla naszego dobra, prawdziwego dobra. Jestem przekonany, że w przyszłym życiu zrozumiemy wiele rzeczy! Kiedy ponownie zobaczymy dni spędzone na tej ziemi, zobaczymy tę nić przewodnią, która przeplatała nasze dni, nasze miesiące, nasze lata i odkryjemy, że wola Boża była naprawdę najlepsza dla nas, nawet jeśli teraz nie zawsze potrafimy ją zrozumieć.

Weronika mówi nam, że Bóg jest prawdziwym Królem i w Jego królestwie jest tylko jedna wola, Jego, ponieważ tylko ona chce dobra wszystkich. Nawet w najpiękniejszych uczuciach jest zawsze trochę „skażenia”; w Bogu natomiast tak nie jest: On chce jedynie naszego dobra, a więc w Jego królestwie jest tylko Jego wola. Na tej ziemi pozwala nam On robić to, co nam się podoba, ale w niebie tak nie będzie: w niebie będzie jedynie Jego wola i ona będzie prawdziwym błogosławieństwem, którym będziemy się cieszyć. Weronika zrozumiała, że tu na ziemi, aby wypełniała się wola Boża tak, jak się spełnia w niebie, Bóg używa klucza naszej woli. Co to znaczy?

Jeśli ktoś prosi was o klucz, co to oznacza? Oznacza, że chce wejść do twego domu. Tak więc, kiedy Bóg prosi nas o klucz naszej woli, chce nam powiedzieć: Pozwolisz Mi wejść do twojego domu? Pozwolisz mi? Ale jeśli my nie damy Mu klucza, Bóg nie zachowuje się jak w wieczerniku po zmartwychwstaniu, nie przychodzi mimo drzwi zamkniętych, pozostaje na zewnątrz! W Apokalipsie czytamy, że On stoi i puka, i jeśli ktoś mu otworzy, wchodzi, inaczej zostaje na progu. Bóg prosi nas o klucz do naszej woli i mówi nam: pozwolisz Mi wejść? i my możemy Mu odpowiedzieć: Wiesz, teraz mam bałagan, wróć później. Możemy też powiedzieć Mu: Teraz nie mogę, nie mam czasu, teraz mam inne rzeczy do roboty. I Bóg nas szanuje! Ale możemy też powiedzieć: Weź nas, takich jakimi jesteśmy, weź mnie tak, jak jestem, z moim nieuporządkowanym domem, może jest trochę brudny, ale jeśli chcesz, to wejdź, otwieram Ci natychmiast!

I co się wtedy dzieje? Kiedy Bóg wchodzi do  naszego domu, staję się on małym rajem. Gdy Bóg wcielił się w łono Maryi, jej łono stało się małym niebem, małym rajem. Kiedy Syn Boży zamieszkał w domu w Nazarecie, ten dom stał się niebem, źródłem łaski. Dlatego Bóg prosi o klucz naszej woli, chce wejść w nasze życie, ale ponieważ to On nas stworzył, szanuje nas, nie stosuje przemocy.

Gdy powierzamy się całkowicie Bogu i oddajemy Mu naszą wolę, dostrzegamy, że każdy z nas ma niepowtarzalną drogę do przebycia, jedyną i niepowtarzalną misję. Do pewnych spraw zostaniemy powołani wszyscy razem, do innych natomiast każdy z nas na swój sposób. Na przykład dla Weroniki wolą Bożą było dzielić z Nim mękę za dusze. Święta jest kobietą, która dzieli pasję Boga i czuje się powołana, aby cierpieć w intencji ich nawrócenia, tak jak cierpiał jej Oblubieniec Jezus. Czuje potrzebę dzielenia tego, co uczynił jej Oblubieniec, ponieważ jest ona oblubienicą Jezusa. Jeśli Weronika odnalazła tę drogę, również my powinniśmy pytać siebie, jaka jest nasza, powinniśmy pytać siebie, jaka jest wola Boża dla nas.

Aby otwierać się na coraz większe zrozumienie projektu Boga, pierwszym krokiem jest widzieć wolę Bożą w pięknych rzeczach, jakie nam się zdarzają; to nie wydaje się trudne, jednak nie jest oczywiste przyzwyczaić się do dziękowania Panu za wszystkie piękne rzeczy, które nam daje. Ale również z tego, co nie wydaje mi się dobre dla mnie, Pan może wyprowadzić coś dobrego. Skoro Pan na to pozwala, jak mówiła Weronika, wszystko, co się nam przydarzyło, zostało zważone przez Boga, przeszło przez Jego ręce, które są dobre. Gdy więc czynię ten akt wiary i wierzę, że wszystko, co przeszło przez Jego ręce, zostało zważone, nie oznacza to, że samo w sobie, koniecznie jest dobre. Uwaga! Nie znaczy to, że wszystko to, co mnie spotyka jest samo w sobie dobre. Jeśli, na przykład, popełnię grzech, nie mogę myśleć, że to dobre; choroba, sama w sobie, nie jest dobra, żona, która zostawia męża, lub mąż, który porzuca żonę, to nie są rzeczy dobre. Ale Bóg może wyprowadzić z tego coś dobrego, i również to będzie użyteczne dla mojego zbawienia i dla zbawienia świata, nawet jeśli ta rzecz sama w sobie nie jest dobra.

Jakkolwiek nie jest łatwo przyjmować wolę Bożą, Weronika naucza nas, że sam Bóg daje nam konieczne światło, dzięki któremu jesteśmy w stanie wybierać. Ale nie tylko, Bóg daje również siłę, daje siłę!

Weronika mówi nam wprost, że wola Boża jest drogą, którą Bóg prowadzi nas do raju. Gdy wypełniamy wolę Bożą, posiadamy Boga i Bóg posiada naszą duszę, wtedy doświadczamy bliskości, głębokiej oblubieńczej komunii. Musimy jednak przyjąć, że aby wypełniać wolę Bożą, konieczne jest usunąć naszą, powierzyć klucz do naszego domu Bogu, a z nim naszą wolę. Również w Weronce (podobnie jak w każdym z nas) była czasem wielka pokusa, by uciec, by zignorować tę prośbę, którą On do nas kieruje i nie oddawać Mu tego klucza. Weronika mówi, że istnieje pokusa, by go ukryć, by powiedzieć: wiesz, nie możesz wejść, ponieważ nie mogę znaleźć klucza, przyjdź innym razem. Ale Weronika mówi nam również, że możliwe jest przezwyciężyć te lęki, te przeciwności i wtedy Bóg wchodzi do duszy. Ale jak ta współpraca przebiega? Jak możemy oddać nasz klucz? Jak możemy współpracować z Bogiem, aby wypełniać Jego wolę? Zobaczmy, że w pismach Weroniki jest wskazana zarówno droga jak i jej dynamika.

Przede wszystkim jest tam powołanie. Mówi ona tak: Słyszałam jakby głos głęboko w duszy, który przynaglał mnie, abym dała się cała we wszystkim Bogu. Tak więc jest wezwanie, nie możemy sami wymyślać sobie różnych rzeczy. Potrzeba przewodnictwa duchowego, które pomoże nam rozeznawać i zrozumieć, czy to rzeczywiście powołanie. Inaczej ryzykujemy, czy to jest jeszcze nasza sprawa, nasza wola, a wtedy nie zajdziemy daleko. Ale jeśli tak, to przychodzi kolejny krok: po tym wezwaniu Bóg daje poznać duszy jej ograniczenia: Rozumiałam jak to miało być zrobione, ale znałam moją niemoc. Jest to fundamentalne przejście: Bóg pozwala nam poznać nasze ograniczenia, ponieważ największą pułapką jest pycha! Przyjmijmy, że wezwanie jest prawdziwe, że naprawdę Bóg mnie powołuje: ale jeśli ja nie znam moich ograniczeń, to chociaż Bóg daje mi siłę, by realizować to powołanie, ja będę złym zarządcą, który zamiast zarządzać dobrami swego pana, będzie uważał je za swoje! I używam wtedy rzeczy należących do Boga, używam tego powołania, aby stawiać siebie ponad innych tracąc jednocześnie życie wieczne, ponieważ pycha jest zawsze diabelska.

Bóg powołuje nas w swej mądrości i zaraz daje nam poznać naszą niemoc, nasze ograniczenia, niezdolność do zrealizowania tego projektu w taki sposób, że my stajemy we właściwej postawie, aby powiedzieć: Teraz Panie, prowadź mnie Ty!, świadomi, że, to wszystko, co zdołamy zrobić, będzie Jego zasługą. Spójrzcie, to poczucie niezdolności, gdy pochodzi od Boga, nie zniechęca nas, nie skłania do poddania się, do powiedzenia, że nie potrafimy. Owszem, doświadczamy poczucia ograniczenia, ale Pan daje nam wiarę i nadzieję, aby zrealizować to, do czego nas powołał. Pomyślcie o Mojżeszu, który, gdy został powołany, odpowiada: Ale Panie, ja jestem jąkałą, nie mogę, ja nie dam rady! A Bóg mówi mu: Idź! I on w to wierzy i czyni to, o czym wiemy. Weronika mówi: To pobudzało we mnie większą wiarę i nadzieję w Bogu. W tym miejscu Pan jest gotowy i chętny, aby pomóc duszy w realizacji tego, co sam jej zasugerował. Widzicie jaka współpraca? Tak mówi Weronika: I przez wewnętrzne światła znajdowałam Boga gotowego i bardzo chętnego, aby czynić to wszystko.

Doszliśmy do ostatniego punktu, gdy osoba musi wykonać swoją część: Potrzeba współpracy mojej duszy. Mam nadzieję, że dobrze zrozumieliście tę przepiękną dynamikę, ponieważ to wszystko odbywa się w naszym życiu normalnie, kiedy słuchamy Pana i w tych warunkach dociera się do przystani; być może na koniec życia, ale się dociera do portu, gdyż jest to planem Boga, z którym my jedynie współpracujemy.

Ostatnią, ale absolutnie konieczną do powiedzenia sprawą, poza dynamiką powołania i realizacji planów Boga, jest to, aby zawsze wszystko było zaprawione pokorą, którą Bóg wciąż inspiruje. Tak więc posłuszeństwo, modlitwa, ogołocenie siebie i pokora są, moglibyśmy powiedzieć, składnikami, aby „robić ciasto” razem z Bogiem. To prawda, trudna jest ta droga, musimy być szczerzy, ale jest również prawdą, że Bóg nam pomaga i jest również prawdą, że gdy my zostawiamy coraz więcej miejsca woli Bożej, Pan coraz bardziej używa nas dla swych planów. Bóg coraz bardziej będzie w nas obecny.

Kończąc możemy powiedzieć, że wszystko jest trudne, wielkie sprawy są trudne, przede wszystkim w życiu duchowym, ponieważ idzie się zawsze trochę pod prąd. Weronika powiedziałaby: wbrew własnemu geniuszowi. Wszystko jest trudne, ale nic nie jest niemożliwe, gdy wierzy się Bogu.

Ołtarz w chórze sióstr

Na podstawie artykułu zamieszczonego w biuletynie „Santa Veronica” Anno L – n.1 – maggio 2015.
Polecamy: www.santaveronicagiuliani.it

Może Cię również zainteresować

Brak komentarzy

Dodaj komentarz