św. Klara z Asyżu

1. Szlachectwo porzucone dla Boga

6 października 2021

Spokojna, dobrze ułożona szlachcianka o nieposzlakowanej opinii układała misterny plan potajemnego opuszczenia domu rodzinnego, a właściwie twierdzy, w której mieszkała wraz z rodziną. Niewiele osób domyślało się, że piękna i zamożna Klara zamierza radykalnie zmienić swoje dotychczasowe życie.

Myśl o rezygnacji z wysokiego statusu społecznego i przynależnych mu przywilejów kiełkowała w Klarze od dawna. Swoją odważną decyzją miała zszokować krewnych i znajomych. O jej planach wiedziała bowiem jedynie garstka najbardziej zaufanych osób.

Przykład matki

W domu miała przekonujący wzór świętej. Jej matka Ortolana była głęboko i prawdziwie wierzącą, a także odważną kobietą. Wychowywała swoje córki, zaszczepiając w nich wiarę, jak również wrażliwość i miłość do ubogich. Nie obawiała się odbywać dalekich pielgrzymek: była w Rzymie, w Gargano, w Composteli, a nawet w Ziemi Świętej. Takie wyprawy w XIII wieku wiązały się z niebezpieczeństwem, zwłaszcza dla kobiety. Musiała więc być nie tylko zamożną szlachcianką, pilnie zajmującą się domem, ale również wierzącą kobietą o szerokich horyzontach, która nie dała się zamknąć w sztywnych schematach średniowiecznego
społeczeństwa.

Klara od najmłodszych lat uczyła się od matki szerokiego spojrzenia, wykraczającego poza mury domu, w którym niczego jej nie brakowało. Pomimo dostatniego życia już w bardzo młodym wieku potrafiła dzielić się z potrzebującymi, świadoma, że za murami jej domu jest wielu ubogich, którzy nie mają pod dostatkiem pożywienia. Pod strojnymi sukniami, wykonanymi z delikatnych tkanin, nosiła szorstkie płótno, w które ubierali się biedacy i służba.

Zresztą nieraz rodzinie Klary przyszło również przeżywać trudne wyzwania. Gdy trapiony licznymi wewnętrznymi i zewnętrznymi konfliktami Asyż stał się niebezpiecznym miejscem dla rodu Ofreduccio, rodzina znalazła schronienie w Perugii. Przez kilka lat wygnania Klara zawarła niezwykle silne więzy z krewnymi, z którymi przeżywała ten trudny czas. W przyszłości niektóre z nich zostaną towarzyszkami Klary w jej powołaniu do życia pokutnego.

Ortolana jako jedna z nielicznych zrozumiała wybór Klary, a po latach, prawdopodobnie gdy została wdową, sama dołączyła do założonej przez córkę wspólnoty. Gdy nosiła swą pierworodną pod sercem i odczuwała lęk przed zbliżającym się porodem, zaczęła modlić się do Ukrzyżowanego, prosząc Go o szczęśliwe rozwiązanie. Usłyszała wtedy głos, który zapowiadał, że „urodzi wielkie światło, które oświeci cały świat”. Po narodzinach córki nadała jej prorocze imię Klara, czyli jasna, i przez lata była świadkiem, jak ta zapowiedź realizuje się w radykalnych wyborach córki.

Tęsknota za nieskończonym

Klara długo nie mogła znaleźć swojego miejsca. Jej serce, oświecone przez Ojca Pełnego Miłosierdzia, tęskniło do czegoś innego, niż oferowała jej rodzina. Planowano wydać ją za mąż za dobrze sytuowanego młodzieńca. Jej perspektywa zawężałaby się do troski o domowe ognisko, a jej serce tęskniło do tego, co nieskończone, czego nie da się zamknąć w murach domu i mieszczańskich układach. Jednym z młodzieńców ubiegających się o rękę pięknej szlachcianki był Raniero, który po latach wspominał, że spotykał się nie tylko z odmową Klary, ale również z namowami z jej strony, aby wzgardził światem i jego przyjemnościami.

Jedyną akceptowalną przez bliskich alternatywą było powołanie mniszki w pobliskim klasztorze Świętego Pawła. Benedyktynki zajmowały najznaczniejsze i najzamożniejsze opactwo w okolicy, z licznymi posiadłościami i dochodami z nich płynącymi. Wspólnota składała się z mniszek pochodzących ze szlacheckich i bogatych rodów, których głównych zajęciem miała być modlitwa, oraz z posługujących, panien z niższych warstw społecznych, które troszczyły się o materialne utrzymanie klasztoru.

Klara jednak nie chciała być mniszką benedyktyńską. Pan powoływał ją do życia zupełnie nowego. Musiała więc wykazywać się wielką wiarą i odwagą, aby pójść za głosem, który rozbrzmiewał w jej sercu. W odnalezieniu drogi powołania pomógł jej pewien szaleniec, również mieszkający w Asyżu.

Franciszek pochodził z zamożnej kupieckiej rodziny. Aspirował do zdobycia zasług na polu bitewnym, aby w ten sposób zdobyć dla siebie szlachectwo. Jednak po klęsce i uwięzieniu, po czasie choroby i rekonwalescencji porzucił swoje plany. Po tym, jak usłyszał głos Boga, postanowił stać się ostatnim pośród ostatnich.

Nie wiadomo, czy Klara była naocznym świadkiem sceny, w której Franciszek wyrzekł się swojego majątku i w obecności biskupa oddał ojcu nawet ubranie, które nosił, ale na pewno musiała o tym wydarzeniu usłyszeć. O synu Bernardone mówiło się dużo: że oszalał, stracił rozum, zhańbił ojca. Może nawet niejeden mieszkaniec Asyżu zaczął się go obawiać. Stał się przedmiotem ogólnej pogardy. Ale Klara rozumiała postawę młodzieńca, komentowane w mieście zdarzenie dotknęło jej serca.

Ucieczka z domu

Mijały lata, w których młoda szlachcianka przyglądała się przemianie Franciszka, stałości, z jaką prowadził nowe, ubogie i proste życie. Z czasem zaczęli dołączać do niego pierwsi towarzysze. Raz nawet wysłała pomoc materialną grupie pierwszych braci, zwanych „pokutnikami z Asyżu”, gdy pracowali przy odbudowie kościółka zwanego Porcjunkulą. Wśród towarzyszy Franciszka znalazł się Rufin, kuzyn dziewczyny. Była na tyle zdeterminowana, że łamiąc konwenanse, potajemnie, w towarzystwie zaufanej przyjaciółki, zaczęła spotykać się z Franciszkiem. Klarę zachwycał sposób jego życia. Słyszał on o jej pobożności i wrażliwości na ubogich. Zachęcał do zmiany życia, do radykalnej decyzji oddania się bez reszty Chrystusowi: bez zabezpieczeń, poza znanymi schematami.

W sprawę włączył się również miejscowy biskup Gwidon. Wspierał Franciszka i postanowił pomóc również Klarze. Wspólnie ułożyli plan ucieczki. Klara nie mogła inaczej zrealizować swoich pragnień. Jej krewni nie zgodziliby się na ubóstwo młodej szlachcianki i życie zależne od jałmużn okolicznych mieszkańców. Dla rodziny Favarone byłby to znak hańby, plama na honorze.

Klara przygotowywała się do zmiany życia również poprzez sprzedanie posagu, który jej przypadał i zapewniał świetlaną przyszłość. Zarobione w ten sposób pieniądze szlachcianka rozdała ubogim, wypełniając tak słowa Ewangelii, które Pan Jezus skierował do bogatego młodzieńca: „sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną”.

Wyczekiwanym terminem zaplanowanej ucieczki była Niedziela Palmowa 1212 roku. Klara miała wtedy osiemnaście lat, a planowane wydarzenia miały odzwierciedlać dynamikę liturgii tego dnia: podczas mszy świętej odczytuje się najpierw radosny opis wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy, by następnie proklamować opis Męki Pańskiej.

Klara na mszę świętą w sąsiadującej z jej domem katedrze pod wezwaniem Świętego Rufina ubrała się odświętnie. Zgodnie ze zwyczajem, młode panny przygotowujące się do zawarcia małżeństwa wychodziły na środek, aby wziąć palmę. Klara jednak nie śmiała opuścić swojego miejsca. Wtedy zareagował biskup Gwidon, który podszedł do dziewczyny i osobiście wręczył jej palmę.

Druga część wydarzeń, naznaczona bólem, miała miejsce nocą. Klara nie mogła opuścić domu głównym wyjściem, które było strzeżone. Wybrała więc małe przejście, którym wynoszono zmarłych, na co dzień zastawione belkami. Dziewczyna znalazła w sobie nadludzką siłę i odsunęła przeszkody, opuszczając dom oraz miasto. Również bramy miejskie były pilnie strzeżone, więc gdyby nie pomoc biskupa, który umożliwił jej opuszczenie miasta, plan nie mógłby się powieść.

Wspólnota Ubogich Sióstr

Dziewczyna udała się w kierunku Porcjunkuli. To mały kościółek oddalony od Asyżu ponad trzy kilometry. Tam oczekiwał na nią Franciszek wraz z braćmi, którzy przyjęli ją z zapalonymi pochodniami. Przed ołtarzem Najświętszej Maryi Panny Franciszek obciął jej włosy oraz nałożył na nią strój świadczący o rozpoczęciu życia pokutnego. Klara porzuciła wraz z wystawnymi strojami zamożne i wygodne życie szlachcianki, przyjmując prostotę i ubóstwo niepewnego życia pokutnicy.

Dziewczyna została zaprowadzona przez braci do klasztoru benedyktynek. Decyzja o miejscu podyktowana była przywilejem azylu, dzięki któremu, pod karą ekskomuniki, nie można było zabrać siłą nikogo, kto się schronił w opactwie. Wybór okazał się trafny, ponieważ gdy tylko krewni zorientowali się, że Klara zniknęła, ruszyli na jej poszukiwania. Gdy rycerze dotarli do benedyktynek, chcieli przyprowadzić dziewczynę z powrotem do domu. Klara była w tym czasie próby osamotniona. Nie było przy niej Franciszka, a mniszki, jak również biskup Gwidon, nie chcieli wchodzić w konflikt z wpływowym rodem Asyżu. Zmaganie z nimi trwało wiele dni. Raz składali jej kuszące obietnice, innym razem próbowali zastraszyć. Jednak Klara złapała za obrusy ołtarza i odsłoniła krótko przycięte włosy, co oznaczało, że oddała się Bogu i u Niego postanowiła się schronić. W końcu mężczyźni odstąpili od zamiaru. Zrozumieli, że wybór dziewczyny jest nieodwracalny. Zresztą w zaistniałych okolicznościach i tak nie znaleźliby dla niej właściwego młodzieńca. Dziewczyna nie miała drogi powrotu.

Oczywiście Klara nie przybyła do opactwa, aby zostać tu mniszką. Nie pozwalał jej na to brak posagu, który wcześniej sprzedała, rozdając ubogim zdobyte w ten sposób pieniądze. Przebywała w klasztorze jako posługująca, na równi ze służącymi pochodzącymi z najniższych warstw społecznych.

Kolejnym miejscem, do którego zaprowadził ją Franciszek, był kościół Świętego Anioła z Panzo, przy którym zgromadziły się kobiety żyjące wspólnie, choć nieposiadające żadnej reguły zakonnej. Pomagały one pielgrzymom oraz chorym.

W końcu dobiegł końca remont kościółka San Damiano, przy którym miała zamieszkać Klara oraz gromadzące się przy niej towarzyszki. Wśród nich była Katarzyna, jej młodsza siostra, która za przykładem Klary opuściła dom bez zgody rodziny. Tym razem krewni zareagowali z większą agresją niż w przypadku Klary. Złapali dziewczynę i wlekli siłą do domu. Młodziutka szlachcianka nie miała szans przeciw kilku silnym i uzbrojonym rycerzom. Klara nie ustawała w modlitwie za swoją siostrę, co sprawiło, że z nadzwyczajną łaską zaingerował sam Bóg. Dziewczyna stała się tak ciężka, że mężczyźni nie mieli sił, aby ją dłużej wlec. A gdy wuj Monaldo, głowa rodu, chciał w akcie furii i bezsilności uderzyć dziewczynę, jego rękę przeszył nieznośny ból, który męczył go jeszcze przez długi czas. Krewni odeszli z rezygnacją, a dziewczyna, pełna radości, dołączyła do ukochanej siostry. Franciszek nazwał ją Agnieszką, gdyż podobnie jak starożytna święta męczennica stoczyła ciężką walkę, aby być wierną Bogu. Następnie obciął jej włosy i wprowadzał na drogę życia pokutnego.

Wkrótce do Klary zaczęły przyłączać się kolejne towarzyszki. W krótkim czasie wspólnota Ubogich Sióstr liczyła aż pięćdziesiąt kobiet. Wśród nich znalazło się wiele przyjaciółek i krewnych Klary, jej dwie rodzone siostry i matka Ortolana.

 

Judyta Katarzyna Woźniak OSCCap, tekst opublikowany w: Głos Ojca Pio 5 (131) wrzesień/październik 2021.

Polecamy: glosojcapio.pl oraz: e-serafin.pl

Może Cię również zainteresować