Była jedenastym dzieckiem Laury della Seta i Curzia Cevoli. Przyszła na świat 11 listopada 1685 roku w Pizie. Już następnego dnia została ochrzczona w kościele parafialnym pod wezwaniem Świętego Wawrzyńca. Na chrzcie otrzymała imiona Lukrecja Helena.
Dziewczyna wychowała się w pięknym zamku, stojącym na wzgórzu w pobliżu Pizy. Wywodziła się bowiem z zamożnej, wpływowej, arystokratycznej rodziny o hrabiowskich korzeniach. Jej przodkowie zasłużyli się w wojnach, zyskując w ten sposób honor i szacunek dla rodu, a także sławę w całej Europie. Curzio Cevoli, podtrzymując dziedzictwo familii, należał do włodarzy Pizy.
Na własnych nogach
Lukrecja bardzo szybko rozwijała się intelektualnie i duchowo, ale jej dojrzewanie fizyczne było opóźnione. W wieku dwóch lat jeszcze nie chodziła. Była dzieckiem zbyt otyłym, aby utrzymać się na nogach.
Matka odpowiedzialnością za to niedomaganie córki obarczała nianię, która nieustannie nosiła dziewczynkę na rękach, nie mobilizując jej do samodzielnego wysiłku. Pewnego dnia postanowiła przekonać się, czy jej córka naprawdę nie jest w stanie chodzić, podejrzewała bowiem, że po prostu przyzwyczaiła się do nadopiekuńczości. Wiedząc, że jej córeczka przepada za figami, zaproponowała jej właśnie te owoce. Wtedy Lukrecja zeszła z rąk niani, przeszła samodzielnie kilka kroków w kierunku matki, po czym upadła i wybuchła płaczem. Rodzicielka przekonała się, że córka faktycznie nie jest w stanie chodzić, gdyż jej nóżki są zbyt słabe.
Dziewczynka zaczęła poruszać się samodzielnie dopiero wtedy, gdy pewnego roku bliscy chcieli zostawić ją w domu, a sami wybierali się na misje, które odbywały się w dość dużym oddaleniu od rodzinnej posiadłości. Tak bardzo pragnęła słuchać głoszonego słowa Bożego, że przyrzekła przejść samodzielnie całą drogę. I rzeczywiście, ku zdumieniu bliskich poszła do kościoła na własnych nogach.
Głuptasek
Czternaścioro dzieci Cevolich lubiło przebywać we własnym towarzystwie. Nie tylko uczyły się wzajemnie od siebie, ale też świetnie się ze sobą bawiły. Pewnego dnia pod przewodnictwem najstarszego Franciszka przygotowały teatr lalkowy. Zaproszono gości. Spektakl bardzo podobał się bliskim, którzy nagradzali młodych artystów oklaskami. Ukryta za sceną Lukrecja była odpowiedzialna za pociąganie sznurków, a tym samym animowanie lalek. W pewnym momencie odmówiła jednak kontynuowania zabawy, ponieważ poczuła, że satysfakcja z sukcesu oddziela ją od Boga, który powinien być jej jedyną radością i szczęściem.
Od tej pory coraz częściej miała poczucie, że jest złym dzieckiem. Podczas wieczornego rachunku sumienia płakała z żalu, że zgrzeszyła przeciwko Matce Bożej. Zdarzyło się bowiem, że podarowała piękny goździk Maryi, ale potem zabrała go sprzed wizerunku, bo bardzo jej się podobał.
Innym razem sześcioletnia Lukrecja usłyszała, jak chwalono jej urodę. Postanowiła więc przejrzeć się w lustrze, ale było umieszczone zbyt wysoko. Gdy wspięła się na krzesło, a po nim na stół, zamiast lustra zobaczyła przed sobą obraz Maryi, która powiedziała jej: „Jesteś głuptasem! Czemu służą te marności? Niech ci wystarczy być piękną duchowo”.
Utalentowany brat
Spory wpływ na kształtowanie osobowości Lukrecji miał jej starszy o jedenaście lat brat Dominik. Chłopiec pięknie malował i posiadał własne studio, do którego nikt nie miał wstępu oprócz Lukrecji. Dziewczynka szybko stała się powierniczką jego tajemnic. On zaś wyjawiał przed nią nie tylko tajniki sztuki malarskiej, ale również tajemnice swego życia duchowego, modlitwy i pokuty.
Dominik swoimi obrazami ozdobił kaplicę rodzinnego zamku, często też przekazywał je wiejskim kościołom, fundując w nich również marmurowe ołtarze. Jego mistrzem był malarz Kamil Gabrielli, autor obrazów olejnych, najbardziej znany jednak z fresków zdobiących pałace i kościoły Włoch. Jego głównym dziełem były dekoracje wielkiej sali w Palazzo Alliata w Forisporta oraz w Palazzo del Consiglio dei Dodici w Pizie.
Dominik był ponadto architektem, miłośnikiem muzyki i literatury. Niedługo przed śmiercią, powodowany pokorą, spalił manuskrypty zawierające jego utwory literackie. Umarł w opinii świętości.
Nie tylko dworskie maniery
24 czerwca 1697 roku dwunastoletnia Lukrecja otrzymała bierzmowanie z rąk arcybiskupa Franciszka dei Conti d’Elci. Nadszedł odpowiedni czas, aby pomyśleć o wykształceniu hrabianki, które przygotowałoby ją do przyszłych obowiązków. Nie wystarczyło wychowanie otrzymane w domu rodzinnym i nauka prac typowych dla szlachcianek.
Nieopodal posiadłości Cevolich znajdował się należący do klarysek klasztor Świętego Marcina, do którego wcześniej na wychowanie oddano starsze siostry Lukrecji. Naturalne wydawało się zatem, że również ona pójdzie w ich ślady. Tak też się stało. Tam Lukrecja odebrała nieprzeciętne wykształcenie: potrafiła poprawnie czytać i pisać, nauczyła się liczyć oraz władać językiem francuskim. Uczyła się również języka i literatury łacińskiej. Kiedy dobrze poznała gatunki i metrum poezji klasycznej, zaczęła układać wiersze. Sporządzała też rysunki, podpisując je dwuwierszami własnego autorstwa. Pięknie haftowała, ponieważ oprócz dworskich manier nauczono jej także kobiecych prac ręcznych.
Wychowanie i wykształcenie, które zdobyła, nie spowodowało jednak wyzbycia się przez Lukrecję niechęci do pochlebstw i zalotów. Gdy na przykład po opuszczeniu powozu zmierzała do domu i napotkała młodzieńców, którzy pozdrawiali ją uprzejmie, zachowała się, jakby ich w ogóle nie zauważyła. To uraziło jej wuja, przypadkowo znajdującego się w grupie mężczyzn.
Zerwane więzy
Podczas pobytu w klasztorze klarysek Lukrecja dała się poznać jako skromna, pobożna dziewczyna. Niechętnie zgadzała się na to, aby obsługiwały ją niższe stanem siostry konwerski. Postawę tę wyniosła z domu rodzinnego, gdzie odrzucała pomoc służby. Wolała nie pić, nawet gdy była spragniona, niż prosić służącą o podanie wody do stołu. Oddawała się modlitwie, spędzając na niej całe noce. Wymyślała też dla siebie przeróżne umartwienia: wyszukane praktyki pokutne i surowe posty.
Klasztorne wychowanie obejmowało także formację duchową. W rozpoznaniu powołania towarzyszył Lukrecji kierownik duchowy, barnabita, ojciec Franciszek Surio. Gdy dziewczyna kończyła edukację, było ono już ukształtowane. Pragnęła wstąpić do klasztoru klarysek kapucynek w odległym Città di Castello.
Kierownik duchowy najpierw sam przepytał dziewczynę, badając jej motywacje i dojrzałość w decyzji o wstąpieniu do zakonu. Następnie podobną rozmowę przeprowadził z nią w obecności rodziców, aby również im przedstawiła swoje racje. Państwo Cevoli, którzy bardzo kochali swoją córkę, niechętnie chcieli się zgodzić na to, aby wstąpiła do klasztoru tak bardzo oddalonego od domu rodzinnego.
Tymczasem właśnie duża odległość była jednym z powodów, dla którego Lukrecja wybrała właśnie klasztor w Città di Castello. Pragnęła bowiem wyjechać jak najdalej od bliskich, aby zostawić za sobą wszelkie ziemskie więzy. Drugim powodem, który pociągał ją do klasztoru kapucynek, była sława świętości siostry Weroniki Giuliani.
Podróż oblubienicy
Otrzymanie zgody na przyjęcie do klasztoru kandydatki spoza okolic Città di Castello nie było takie proste. Nie ułatwiało tego również wysokie pochodzenie społeczne Lukrecji. Rodzina Cevolich uruchomiła jednak swoje powiązania. W Città di Castello miała krewnego, do którego rodziny należała jedna z klarysek kapucynek, siostra Gertruda Albizzini. W tamtym czasie była ona wikarią w klasztorze, wcześniej zaś wielokrotnie pełniła posługę opatki. Za przyczyną jednej z dam dworu, która była ciotką Lukrecji, sprawą zainteresowała się również księżniczka Violante Beatrice z Bawarii, żona Ferdynanda Medyceusza, syna wielkiego księcia Kosmy III. Ona to napisała list polecający do biskupa Città di Castello, Łukasza Antoniego Eustachiego.
W marcu 1703 roku Lukrecja otrzymała list ze zgodą na wstąpienie do klarysek kapucynek i od razu rozpoczęto przygotowania do „podróży oblubienicy”. Zgodnie ze zwyczajem przed wstąpieniem do klasztoru ubrana w suknię ślubną kandydatka odwiedzała miejscowe klasztory, a także rodziny krewnych i znajomych.
Pożegnanie ze światem
Niedługo po otrzymaniu zgody na przyjęcie do klasztoru, bo już 2 kwietnia, Lukrecja zaczęła odwiedzać liczne klasztory w Pizie. Podczas obiadu w jednym z nich zemdlała. Myślano, że to z powodu emocji, ale przyczyną była zbyt ciasna włosiennica, którą nosiła pod suknią.
Następnie Lukrecja udała się do Florencji, gdzie była oczekiwana przez księżniczkę Violante, która zabrała ją w odwiedziny do najznakomitszych miejscowych klasztorów. Złożyła także wizytę wielkiemu księciu, który był ciekawy, jak hrabianka poradzi sobie w tak surowym życiu, jakie prowadzą mniszki. W odpowiedzi na to pytanie usłyszał od Lukrecji, że Bóg, który ją powołał, jest wszechmogący i może pomóc jej we wszystkim.
Po pożegnaniu wielkiego księcia Lukrecja wraz z bliskimi udała się w pielgrzymkę do Loreto. Przez całą drogę padał deszcz i dziewczyna odczuwała podczas podróży duży dyskomfort. Dziękowała jednak Bogu, wysłuchał bowiem jej modlitwy błagalnej o to, aby pomógł jej wyzbyć się wszelkiego zadowolenia z rzeczy ziemskich.
Judyta Katarzyna Woźniak OSCCap, tekst opublikowany w: Głos Ojca Pio 5_(149)_wrzesień/października 2024
Polecamy: glosojcapio.pl oraz: e-serafin.pl