Choć droga do zjednoczenia z Bogiem jest jedna, to każdy święty przeszedł ją nieco inaczej, w sobie właściwy sposób. Wszyscy jednak poprzez miłość i umieranie sobie upodobnili się do Jezusa Chrystusa – jedynego Pośrednika na tej drodze do Ojca. Ci, którzy odważyli się na taką upodabniającą przemianę zaczynają żyć życiem samego Boga, a dla innych stają się odzwierciedleniem Jego piękna i tym samym czytelnym drogowskazem na drodze do świętości.
Tak było w przypadku św. Franciszka z Asyżu. Wolny od wpływów filozofii, odrzucając propozycje przyjęcia monastycznych reguł, uczył swych naśladowców drogi czysto ewangelicznej, otrzymanej za pośrednictwem Bożego objawienia: „nikt mi nie wskazywał, co mam czynić, tylko sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii świętej” (T 14). Wszystko, co zrozumiał z owego Słowa, wprowadził w życie: „sam zachowywał co do litery świętą Ewangelię od początku, odkąd zaczął mieć braci, aż do dnia swojej śmierci” (SpPerf 3,10).
Jego inspiracją, pragnieniem i punktem odniesienia był Chrystus, który z mocą dotknął jego serca podczas mistycznego spotkania w kościele San Damiano. Doświadczenie Ukrzyżowanego Boga, który oddał swoje życie, by ratować grzesznego człowieka wstrząsnęło nim i pozostawiło trwały ślad, odtąd bowiem „Ukrzyżowany Chrystus jak wiązka mirry spoczywał zawsze na piersiach jego wnętrza”(LegM IX,2,1). Franciszek stale rozpamiętywał Jego mękę, „pragnął być we wszystkim podobny do ukrzyżowanego Chrystusa, który ubogi, bolejący i obnażony wisiał na krzyżu”(LegM IX,4,5).
Z czasem Jego wewnętrzne upodobnienie do Mistrza stało się tak ścisłe, że ujawniło się na zewnątrz w postaci stygmatów: „Miłość jego serca ujawnia się przez rany ciała” (Mem 10,5). Tą drogę, bardzo intensywną, bo zawierającą się w trwającym zaledwie 45 lat życiu Świętego, on sam nazywał wstępowaniem w ślady Chrystusa. Przekonany o jej słuszności, z największą troską starał się nauczyć jej swoich braci. Modlitwa kończąca list adresowany do wszystkich braci zawiera słowa, wyrażające głębokie pragnienie: „abyśmy wewnętrznie oczyszczeni, wewnętrznie oświeceni i rozpaleni ogniem Ducha Świętego, mogli iść śladami umiłowanego Syna Twego Pana naszego Jezusa Chrystusa i dojść do Ciebie Najwyższy, jedynie dzięki Twej łasce” (LZ 51). Jasno wskazany jest tu cel drogi: zjednoczenie z Bogiem za pośrednictwem Chrystusa, do którego należy się upodobnić, przylgnąć i zawierzyć Mu w bolesnym procesie oczyszczenia i obumierania sobie, by stać się w pełni dyspozycyjnym narzędziem w ręku Boga oraz miejscem Jego obecności: „Przygotowujmy w sobie zawsze mieszkanie i miejsce pobytu Temu, który jest Panem Bogiem wszechmogącym…” (1 Reg 22,27). To przygotowanie miejsca Bogu polega na świadomym i sukcesywnym wyzbywaniu się przywiązania do rzeczy, relacji, upodobań; rezygnacja z tego wszystkiego, co człowiek może uważać za swoje bogactwo, dające mu fałszywe przekonanie o własnej wielkości.
Dla Franciszka jedynym prawdziwym źródłem bogactwa był Bóg. Precyzyjnie wskazuje najkrótszą drogę prowadzącą do Niego, a jest nią radykalne ubóstwo. Gdy bracia pytali go, która cnota szczególnie sprawia, że człowiek staje się przyjacielem Chrystusa, odpowiadał tak, jakby zdradzał największy sekret swego serca: „Bracia! Wiedzcie, że ubóstwo jest specjalną drogą do zbawienia, a jego owoce są bardzo liczne, choć ukryte” (LegM VII,1,9). Ubóstwo praktykowane w stopniu heroicznym uczyniło go wolnym i dyspozycyjnym wobec Boga i świata: „Nie chciał mieć nic na własność, aby wszystko móc posiąść o wiele pełniej w Panu” (VbF 44,6). Prawdziwość tych słów potwierdził św. Bonawentura stwierdzeniem: „posiadał wszystko w Bogu, a Boga we wszystkim” (Legm III,6,3). Zaprezentował także Franciszkową koncepcję zupełnego wyrzeczenia, polegającą na świadomej rezygnacji z wykształcenia zapewniającego wysoką pozycję, nadmiernej troski o sprawy doczesne, a przede wszystkim własnego sposobu myślenia, czyli własnej woli. Tak praktykowane ubóstwo sytuuje człowieka w przestrzeni swobodnego oddziaływania Pana Boga oraz upodobnia do Niego, co sugestywnie wyraża stwierdzenie: „nagi oddał się w ramiona Ukrzyżowanego” (por. LegM VII,2,1).
Na sądzie przed biskupem Franciszek zrzekł się posiadanych dóbr, prawa dziedziczenia, nadto zależności od ziemskiego ojca. Składając publiczną deklarację uległości Ojcu niebieskiemu rozpoczął świadomą drogę do Boga, w zawierzeniu Opatrzności: „teraz zaś będę mógł bezpiecznie mówić: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, w Tobie złożyłem wszelki skarb, wszelką ufność i nadzieję” (LegM II,4,4). Fizyczne obnażenie, które towarzyszyło tym słowom, św. Bonawentura (por. LegM II,4,7) przyrównał do kenozy Ukrzyżowanego, który „ogołocił samego siebie” (Flp 2,7). Podobną drogę uniżenia wybrał Franciszek i jego bracia: „moi bracia dlatego zostali nazwani mniejszymi, aby nie odważyli się stawać większymi. Powołanie ich uczy pozostawać na dole i iść śladami pokory Chrystusa”(CAss 49,8). Franciszkańskie powołanie realizuje się na drodze pokuty, małości i upodobnienia do Chrystusa. Pierwsi bracia „im więcej odrywali się od świata, tym bardziej jednoczyli się z Bogiem. Kroczyli wąską ścieżką, karczowali drogę i strzegli jej surowości. Łamali skały, deptali po cierniach, i tak nam, ich następcom zostawili drogę wyrównaną” (De inceptione 30,12).
Podobną drogę przemierzyła pięć wieków później św. Weronika Giuliani. Warto porównać te dwa sposoby naśladowania Chrystusa, dostrzec punkty zbieżne i na ich podstawie wyodrębnić pewne zasady życia duchowego.
Jedną z nich, warunkującą wejście w głębszą relację z Bogiem jest poznanie i akceptacja własnej grzeszności i kruchości. Kierują one ku Bogu, by w Nim szukać ratunku i wsparcia, przywracają rzeczom i wydarzeniom właściwe im znaczenie oraz ustawiają w odpowiedniej hierarchii względem Boga i świata. Św. Weronika zauważyła następującą zależność: Boża miłość wzrasta w duszy tak bardzo, jak bardzo ona poznaje siebie. Im bardziej poznajemy naszą nicość, tym bardziej wznosimy się do Boga: „Pan oświadczył mi, że największą łaską, jakiej mógłby udzielić, jest danie nam rzeczywistego poznania siebie samych. Gdy to mamy, wtedy z większą ufnością idziemy do Boga. Gdy to mamy, udziela się nam miłość Boża (…) Dusza tak wiele otrzymuje przez to poznanie! Mogłaby wtedy powiedzieć, że nie jest już w sobie ani dla siebie, lecz cała jest dla Boga i w samym Bogu”1.
Świadoma swej niemocy modliła się w duchu pokory: „Ty jesteś potężny, a ja jestem niczym; Ty jesteś najwyższym Dobrem, a ja najlichszym na ziemi robakiem; Ty jesteś największą Miłością, ja zaś nicością (…) Ty w tej nicości dokonujesz mnóstwa rzeczy2”. Słowa tej modlitwy przywodzą na myśl Franciszkowe wołanie na górze Alwerni: „ Kimże Ty jesteś, o najsłodszy mój Boże i kimże jestem ja, robak i Twój mały sługa? (Actus 9,56). Przekonanie o własnej małości towarzyszyło mu stale, stąd nieraz deklarował: „wszyscy z własnej winy jesteśmy nędzni i zepsuci, cuchnący i robaki”(LW 46), a braciom przypominał: „I bądźmy mocno przekonani, że naszą własnością są tylko wady i grzechy”(1Reg 17,7). Świadomość grzeszności nie zniechęcała go, ale motywowała do podejmowania wciąż na nowo trudu nawrócenia. Tuż przed śmiercią zachęcał braci: „Zaczynajmy bracia służyć Bogu. Zaczynajmy i postępujmy naprzód, bo do tej pory, mało postąpiliśmy” (Jl 67,3). Podobna postawa towarzyszyła św. Weronice: „W każdej chwili chciałabym zacząć i ciągle jestem na początku3”.
Poznanie Boga i miłująca tęsknota za Jego pięknem rodzą pragnienie zbliżenia do Niego za cenę walki z własną grzeszną naturą, jawiącą się jako wróg, którego należy pokonać i poddać w niewolę duchowi. Franciszek mówi o tym wyraźnie w napomnieniu 10: „każdy bowiem ma w swej mocy nieprzyjaciela, mianowicie ciało, przez które grzeszy. Dlatego błogosławiony ten sługa, który mając w swej władzy takiego nieprzyjaciela, będzie zawsze trzymał go związanego i roztropnie miał się przed nim na baczności. Dopóki bowiem tak będzie postępował, żaden inny nieprzyjaciel, widzialny czy niewidzialny, nie będzie mógł mu szkodzić” (Nap10). Już na początku drogi nawrócenia otrzymał od Boga konkretną wskazówkę: „Franciszku, zamieniłeś już miłość cielesną i próżną na duchową; jeśli chcesz Mnie poznać, bierz to co gorzkie za słodkie, wzgardź samym sobą; dokonaj tego odwrócenia porządku, a zacznie ci smakować to, o czym ci mówię” (Mem 9,7).
To wezwanie rozpoczęło w nim powolny proces zmiany myślenia, dotychczasowych przyzwyczajeń i wyborów. Zmaganie z ciałem rozumianym jako grzeszne pożądliwości obejmowało dobrowolnie podejmowane umartwienia, czuwania, posty, przeciwstawianie naturalnym tendencjom i wyczerpującą pracę. Z czasem doprowadziły one do ukształtowania nowej mentalności: „Uciechy świata były mu krzyżem, ponieważ w sercu nosił wkorzeniony krzyż Chrystusa”(Mem 211). Stale praktykowana asceza zaowocowała stanem, w którym„[ciało] tak bardzo zgadzało się z duchem i odznaczał o się tak chętnym posłuszeństwem, że gdy duch starał się zdobyć wszelką świętość, ono nie tylko się nie sprzeciwiało, ale starało się nawet go uprzedzać”(LegM XIV,1).
Podobny stopień uległości natury ma na myśli św. Weronika wypowiadając słowa: „Chciałabym znaleźć sposób osiągnięcia poziomu, na którym zmysły zostałyby na tyle osłabione, że nie miałyby już siły się przeciwstawiać, lecz miały świadomość swej śmierci we wszystkim”4. Tomasz z Celano wskazuje na jeden z motywów tak rygorystycznej ascezy Franciszka:„ Nie bez powodu odbył takie doskonałe oczyszczenie na tym padole płaczu. Chodziło o zdanie sprawy nawet z najmniejszego szelążka, jeśli w ogóle było w nim cośkolwiek do wypalenia, aby całkowicie oczyszczony od razu wzniósł się do nieba” (Mem 212,5).
Oczyszczenie intencji, uwolnienie od pychy i egoizmu otwierają na Boga przygotowując Mu miejsce przebywania, jak zauważył biograf: „[Franciszek] chodził po przestrzeni swego serca, gotował w sobie godne Bogu mieszkanie” (VbF 43). Swych braci zachęcał: „Nie zatrzymujcie więc niczego z siebie dla siebie, aby was całych przyjął Ten, który cały wam się oddaje” (LZ 29). Franciszek był w tej walce z naturą stanowczy i zapamiętały: bezwzględnie opierał się pokusom i ciągle postępował na drodze pokuty: „rozpoczynając jakby od początku, wprowadzał nowe sposoby, by umartwieniami karać pożądliwości ciała” (1B V,1,6). Św. Weronika wykazała się nie mniejszym zapałem w uśmiercaniu natury, by żyć życiem nadprzyrodzonym. Walczyła w ten sposób z pokusami, uwalniała się od złych skłonności, a jednocząc się z odkupieńczym cierpieniem Syna Bożego, ratowała dusze.
Walka ze skażoną grzechem naturą i może przybierać postać opozycji wobec jej dążeń i oczekiwań, co Święta jasno tłumaczy: „wobec natury trzeba być bardzo czujnym i korygować ją we wszystkim, robiąc wszystko odwrotnie niż mówi, ponieważ ona nie wie, czym jest rzeczywiste dobro”. Ona sama nie unikała wyzwań i wymagających relacji, lecz świadomie je podejmowała, wielokrotnie powtarzając: „Jeśli czuję jakąś przykrość wobec bliźnich lub wobec zrobienia czegoś, aby przezwyciężyć tę przykrość, staram się zrobić ją więcej niż jeden raz”5. Tak samo postępował Franciszek. Celano tak scharakteryzował pierwsze lata jego nawrócenia: „Starał się przemienić na odwrót swój pierwotny wygodny tryb życia i swoje swawolne ciało przywrócić do stanu naturalnej dobroci” (Mem 13,1). Po tym jak przezwyciężając wstręt i lęk pochylił się nad trędowatym, przeniósł się do miejsca przebywania chorych na trąd, by służyć im opatrując rany (por. VbF 17).
Braci uczył przezwyciężania wad praktykowaniem cnót im przeciwnych: „Gdzie jest miłość i mądrość, tam nie ma ani bojaźni, ani niewiedzy. Gdzie jest cierpliwość i pokora, tam nie ma ani gniewu, ani zamętu. Gdzie jest ubóstwo z radością, tam nie ma ani chciwości, ani skąpstwa. Gdzie jest pokój i rozmyślanie, tam nie ma ani zatroskania, ani roztargnienia. Gdzie jest bojaźń Pańska, która strzeże domu swego, tam nieprzyjaciel nie ma możliwości wejścia. Gdzie jest miłosierdzie i delikatność, tam nie ma ani zbytku, ani zatwardziałości serca” (Nap 27). Autor Relacji Trzech Towarzyszy tak scharakteryzował sposób postępowania pierwszych braci: „Wszelkimi siłami starali się przeciwstawiać wadzie odpowiednią cnotę”(3Soc 42,3). Św. Weronika postępowała podobnie: „staram się oddalić od tej niedoskonałości i przyjmuję cnotę, która może być przeciwna do tej mojej niedoskonałości. W ten sposób na przykład: jeśli odczuję jakąś przykrość wobec bliźnich lub wobec zrobienia czegoś, aby zwyciężyć tę przykrość, staram się zrobić ją więcej niż jeden raz, a jeśli jest to uczynek miłosierdzia, czynię go”6.
Ponieważ oczyszczenia wymaga wola skażoną grzechem pychy, stąd potrzebne jest uniżenie, a często świadome upokorzenie, co było zwyczajną praktyką św. Franciszka, który o sobie mówił: „brat Franciszek, sługa wasz w Panu Bogu najmniejszy i niegodne stworzenie Pana Boga”(LZ47). Swych braci napominał „aby się starali uniżać we wszystkim”(1Reg 17,5) oraz byli „poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga”(1Reg 16,6). Wielokrotnie wyznawał publicznie swoje przewinienia oraz postępował w sposób, który poniżał go w oczach innych.
Podobnie postępowała św. Weronika. Bez sprzeciwu przyjmowała upokorzenia, niesłuszne podejrzenia i traktowanie, z radością pełniła funkcje służebne i zawsze była wzorem posłuszeństwa. Dla niej upokorzenie było łaską: „na modlitwie zrozumiałam, że Pan wybrał dla mnie drogę upokorzeń i wzgardy oraz, że mi ich nie braknie (…) jestem przekonana, że to największa łaska, jakiej Bóg mógłby mi udzielić”7. Dostrzegała konieczność wyrzeczenia się siebie samej, unicestwienia w Bogu, by Jego łaska swobodnie działała w duszy. Nie miała wówczas wątpliwości, że jakakolwiek cnota nie jest jej własnością, ale wyłącznie Boga: „jeśli Bogu spodoba się ubogacić nas swymi darami i łaskami, nie są one naszą własnością”8. Św. Franciszek powtarzał: „Błogosławiony sługa, który Panu Bogu oddaje wszystkie dobra, kto bowiem cokolwiek zatrzymałby dla siebie, ukrywa w sobie pieniądze Pana Boga swego i to, co sądził, że ma, będzie mu odjęte” (Nap 18,2).
Oczyszczenie dokonuje się przez rezygnację z wszelkich przywiązań, upodobań i dążeń, wreszcie własnej woli, która według Franciszka stanowi główną przeszkodę w wiernym podążaniu za Panem, stąd napomina braci: „Teraz zaś, skoro porzuciliśmy świat, nic innego nie mamy czynić, tylko spełniać wolę Pana i Jemu samemu się podobać” (1Reg 22,9). Sam nieustannie szukał Bożej woli i troszczył się o uległość wobec niej: „chcę być zadowolony ze wszystkiego jak ten, kto jest najmniejszy w zakonie” (CAss 118). Tomasz z Celano zaświadczył: „Sługa Boży Franciszek starał się na wszelki sposób być wolnym od wszystkiego, aby nawet przez godzinę spokój umysłu nie był zmącony skażeniem światowego zatroskania. Czynił się nieczułym wobec wszystkich rzeczy, które krzyczą na zewnątrz, a całym sercem skupiając zmysły wewnętrzne, oddawał się tylko Bogu” (Vita brevior 57).
Droga wyrzeczenia prowadzi do biernego poddania się Bożemu działaniu, jak Pan Jezus polecił zapisać św. Weronice: „Ja w tobie króluję, wszystko robię i wszystkiego dokonuję tak, jak Mi się podoba, a robię to wtedy, kiedy nie znajduję ciebie w Tobie. Kiedy jesteś we Mnie i poza sobą, wtedy cała jesteś Moja, Ja zaś dokonuję w tobie rzeczy przedziwnych”9. Ona sama starała się więc dochować wierności postanowieniu: „umartwiona we wszystkim, powinnam Jemu pozostawiać wszelkie myśli, nigdy nie pełnić swej własnej woli, i żyć tak, jakby w tym życiu był tylko Bóg i moja dusza- tylko ja i tylko Bóg!”10. Modliła się: „Niech wszystko będzie ku Twojej chwale i zgodnie z Twoją najświętszą wolą. Tego chcę, w tym znajduję pokój i szczęście. Boże mój, we wszystkim zgadzam się z Tobą. Rób ze mną, co Ci się podoba”11. Jej dyspozycyjność względem Woli Bożej była tak wielka, że gotowa była zrezygnować z odczuwania Bożej obecności, przyjąć oschłość i duchowe ciemności: „czyń ze mną co zechcesz. Ja chcę Cię kochać w każdym stanie, w ciemnościach i w świetle. Kocham Cię za wszystko i niczego innego nie chcę, poza Twoją świętą wolą”12. Podobną postawę pełnej dyspozycji osiągnął Franciszek: „przez Jego łaskę i miłosierdzie tak jestem złączony i zjednoczony z moim Panem, że jednakowo jestem zadowolony ze śmierci i z życia”(SpecLem 5). W regule polecił zapisać słowa: „I proszę chorego brata, aby za wszystko składał dzięki Stwórcy i żeby pragnął być takim, jakim chce go mieć Pan: czy to zdrowym, czy chorym”(1Reg 10,3).
Takie ogołocenie daje wolność, która predysponuje do modlitwy, zgodnie z objawieniem otrzymanym przez Weronikę: „aby zająć się nieustanną modlitwą w sposób, jaki Bóg dał mi poznać, muszę po pierwsze z całą czujnością ogołocić się z wszelkiej miłości własnej, z ludzkich względów, z upodobania w rzeczach ziemskich, z przywiązania do stworzeń i każdej przemijającej rzeczy. Jednym słowem, myśleć tylko o jednym, to znaczy o Bogu. Wszystko inne stanowi przeszkodę i nie ma prawdziwej modlitwy, jeśli wcześniej nie ogołocimy się całkowicie ze wszystkiego”13.
Także Franciszek uwalniając się od wszelkich pochodzących z natury przeszkód, osiągnął stan nieustannej modlitwy: „Modlił się chodząc, siedząc, jedząc i pijąc, całe noce trawił na modlitwie.” (VbF 71,6). Według św. Bonawentury: „poświęcił jej nie tylko całe serce i ciało, ale także wszystkie czyny i czas”(LegM X,1,5). Była ona nie tylko darem łaski, ale też o owocem osobistej pracy i wyrzeczenia: „Wypracował w sobie to staranne skupienie się podczas modlitwy, tak, że bardzo rzadko doznawał rozproszeń”(LegM X, 6,7). W regule zaleca: „nie miejmy więc innych tęsknot, innych pragnień, innych przyjemności i radości, oprócz Stwórcy i Odkupiciela i Zbawiciela naszego…”(1Reg 23,9).
Zarówno Franciszek, jak Weronika zrealizowali swoje powołanie do życia pokutnego w zakonnej wspólnocie. To właśnie życie wspólne z wszystkimi jego wyzwaniami stało się dla nich miejscem rozwoju miłości seraficznej, która wzrasta przez obumieranie sobie i rezygnację z oczekiwań i upodobań. Tak wspólnota będąca przestrzenią wypełniania przykazania miłości Boga i bliźniego stała się dla nich miejscem uświęcenia. Franciszek od początku traktował braci jako Boży dar: „Pan dał mi braci”(T 14), a wspólne życie, choć pełne wyzwań, postrzegał jako szansę wewnętrznego ubogacenia i duchowego wzrostu: „i niech [życie wspólne] ma dla ciebie większą wartość, niż życie w pustelni” (LM 8). Życie braterskie było dla niego drogą wspólnego zbliżenia się do Boga: „Sądził, że nie zostanie zbawiony, jeśliby razem ze sobą nie zbawił tych, co zostali mu powierzeni”(Mem 174). Podobnie św. Weronika, choć prowadziła głębokie życie wewnętrzne, jednocześnie aktywnie uczestniczyła w życiu wspólnoty, służąc siostrom i uświęcając się pośród domowych zajęć: „Chcę być jednakową dla wszystkich sióstr, pilnować dokładnie wszystkich rzeczy wspólnych, nie wyróżniać nikogo (…)nigdy nie opuszczać zajęć wspólnych, żyć w poniżeniu i pokorze ze wszystkimi(…)akceptować wszystkie niewygody i cierpienia, gdy w grę wchodzi dobro bliźniego”14.
Oczyszczenie jest nierozerwalnie związana z cierpieniem. Oboje Świętych uznaje je za przywilej, najkrótszą drogę do zjednoczenia z Bogiem; według św. Weroniki : „Tylko cierpienie ma ten przymiot: oderwanie się od siebie samego i wszystkiego innego i szukanie Ukrzyżowanego Jezusa15”. Znając wyzwalającą wartość cierpienia, szukała go i ceniła: „Takie [świadome] cierpienie jest odpowiednim środkiem umożliwiającym śmierć, której Pan pożąda, czyli śmierć sobie samej i wszystkiemu innemu”16. Franciszek intuicyjnie wybrał podobną drogę: „Pragnął zupełnie przemienić się w Ukrzyżowanego”(LegM IX,2,1) i szukał sposobów współcierpienia z Nim, by uczestniczyć w misji zbawczej. Według Celano: „zawsze bowiem był na krzyżu, nie uchylał się przed żadnym trudem i bólem, żeby tylko w sobie i z siebie pełnić wolę Pana”(VbF 114). Jego przyjmowanie krzyża dokonywało się w prozaicznej codzienności: budowanie braterstwa w klimacie miłości służebnej, przebaczenia i uniżenia, wielokrotne ustępstwa względem braci w trosce o jedność, pokorna akceptacja przeciwności i niezrozumienia, podejmowanie wciąż nowych wyzwań oraz duchowe ciemności i cierpienia fizyczne spowodowane licznymi chorobami oraz stygmatami, które stanowiły zewnętrzny znak miłości i upodobnienia do Boga: „Prawdziwa miłość do Chrystusa przekształciła kochającego, upodabniając go do Jego obrazu”(LegM XIII,5,1). Także serce św. Weroniki płonęło pragnieniem upodobnienia do Zbawiciela przez uczestnictwo w Jego cierpieniach: „ szukałam samotnych miejsc i tam wyjawiałam Panu moje pragnienie, prosząc Go całym sercem, żeby zechciał mnie przyjąć za swą oblubienicę (…) błagałam Go, żeby dał mi swoje cierpienia, bo ja również chciałam być ukrzyżowana”17. Jej prośba została wysłuchana. Otrzymując rany Chrystusa stała się Jego szczególnym świadkiem. cyt
Droga oczyszczenia, stopniowego upodobnienia do Boga prowadzi do zjednoczenia z Bogiem, które Weronika charakteryzuje następująco: „Nasza dusza wchodzi w Boga i zachowuje się jak ryba w wodzie. Pozostaje w centrum tego Bożego morza. W jakąkolwiek stronę się zwróci, gdziekolwiek jest i gdzie odpoczywa, wszystko jest Bogiem”18. Franciszkowy opis Bożej miłości sprowadza się do krótkich, żarliwych wezwań, które własnoręcznie zapisał po doświadczeniu Ukrzyżowanego Chrystusa na górze Alwerni: „Ty jesteś najwyższy (w.2), miłością, kochaniem (w.4), pięknością (w.5), … (por. KLUw) kontemplując w sercu miłość Bożą stał się dla innych jej wymownym świadkiem, zgodnie z opisem pozostawionym przez św. Bonawenturę: „Któż potrafi opisać żarliwą miłość, jaką płonął przyjaciel Oblubieńca? Wydawało się, że cały jest pochłonięty płomieniami Bożej miłości, jak jakiś kawałek rozżalonego węgla. Gdy tylko usłyszał cokolwiek o miłości Bożej, natychmiast ożywiał się, wzruszał i rozpłomieniał”(LegM IX,1,1). Zarówno on, jak św. Weronika, mieli świadomość Bożego obdarowania.
Nigdy nie przypisywali sobie otrzymanych łask, czy skutków przemieniającego działania Pana Boga, ale trwali w postawie wdzięczności, w zupełnym poddaniu się Jego woli. Według św. Franciszka: „Błogosławiony sługa, który Panu Bogu oddaje wszelkie dobra, kto bowiem cokolwiek zatrzymałby dla siebie, ukrywa w sobie pieniądze Pana Boga swego”(Nap 18, ) a Weronika zapisała: „oddaję Mu się ze wszystkimi skarbami, które z miłości złożył w moje ręce, ja jednak jako taka, nie umiejąc obchodzić się z tymi darami, oddaję je Jemu samemu. Jestem nicością, nic nie mogę i niczego nie chcę; trwam w Bogu. Bóg powinien postąpić ze mną według swego upodobania. Oświadczam, że nie jestem dla siebie, ale cała dla Boga i w Bogu”19.
Analiza życia św. Franciszka, a szczególnie drogi nawrócenia, asceza, trud, jaki włożył w wierne naśladowanie Chrystusa oraz determinacja, którą wykazał się w obronie ewangelicznego ideału, kreślą przed nami wyraźny zarys drogi prowadzącej do zjednoczenia z Bogiem. Jedną z wielu, którzy na tej franciszkańskiej drodze osiągnęli szczyty świętości jest św. Weronika Giuliani. Ponieważ otrzymała od Boga polecenie sporządzenia opisu Bożego działania w duszy, możemy prześledzić jej drogę przemiany duszy w Bogu od pierwszych stopni ascezy, przez kolejne ogołocenia, ciemności i chwile światła, od życia Boga w duszy, do uczestnictwa w życiu Boga: „Udzielanie i jednoczenie się w tej miłości, którą mają w sobie trzy osoby Boże, dawane jest także kochającym duszom i one w niej partycypują, a Bóg w duszach, swych wiernych oblubienicach, dokonuje tych samych dzieł miłości, jakie są między osobami Bożymi20”. Św. Franciszek w prostych sowach opisuje tą samą rzeczywistość Bożej obecności w życiu wszystkich, którzy wstąpili na drogę pokuty: „spocznie na nich Duch Pański i uczyni u nich mieszkanie i miejsce pobytu”(1LW 6). Droga pokuty wprowadza w relacje między osobami Trójcy, pozwala być synem Ojca niebieskiego, oblubieńcem, synem, bratem i matką Chrystusa (por.1LW 7-13). Franciszek kieruje te słowa do wszystkich chrześcijan, wskazując tym samym, podobnie jak Weronika, że droga do zjednoczenia z Bogiem i doświadczenia Jego nieskończonej Miłości jest otwarta dla wszystkich i stanowi wezwanie do zaangażowania w pełny rozwój łaski otrzymanej w zalążku na chrzcie świętym.
Chrystiana Anna Koba CMBB
Przypisy:
- Św. Weronika Giuliani Dziennik życia wewnętrznego, Kraków 2019, s. 97.
- Tamże, s. 32.
- Tamże, s. 125.
- Tamże, s. 118.
- Św. Weronika Giuliani Pisma. Modlitwa, Kraków 2022, s. 145.
- Tamże.
- Weronika Giuliani, Dziennik życia wewnętrznego, Kraków, 2019, s. 116.
- Tamże, s. 90.
- Tamże, s. 157.
- Tamże, s. 140.
- Tamże, s. 69.
- Tamże, s. 81.
- Św. Weronika Giuliani Pisma.Modlitwa, Kraków 2022, s.122.
- Weronika Giuliani, Dziennik życia wewnętrznego, 2019, s.191.
- Tamże, s. 112.
- Tamże, s. 99.
- Tamże, s. 246.
- Tamże, s. 255.
- Tamże, s. 179.
- Tamże, s. 23.