Silna i wszechstronnie utalentowana, Maria Laurencja Longo potrafiła wykorzystać swoje dary, aby służyć najbardziej potrzebującym w neapolitańskim środowisku. Plagą wyciskającą dotkliwe skutki na duszach i ciałach, szczególnie niewiast, była prostytucja. Kobieta postanowiła przyjść im z pomocą medyczną, materialną i duchową.
W Neapolu, mieście portowym, w którym krzyżowały się szlaki handlowe i gdzie stacjonowały liczne oddziały wojskowe, prostytucja rozwijała się niezwykle szybko. Sprzyjały jej ponadto głód i nędza. Władze miasta od lat bezskutecznie próbowały ograniczyć to zjawisko, uchwalając coraz bardziej rygorystyczne prawodawstwo i wymierzając przykładne kary.
Walka o godność kobiety
Tymczasem Maria Laurencja Longo oprócz leczenia kobiet w szpitalu dla nieuleczalnie chorych starała się nakłonić je wszelkimi możliwymi sposobami, aby chciały zmienić swoje życie. Tym, które tego zapragnęły, wychodziła naprzeciw, zapewniając uczciwe zakwaterowanie.
W kronikach opisujących wydarzenia tamtych czasów można znaleźć opisy mówiące o tym, że kobiety cierpiące na chorobę francuską, które otrzymały skuteczną pomoc medyczną, często wracały do poprzedniego sposobu życia. Gdy z powodu złego stanu zdrowia zjawiały się w szpitalu kolejny raz, Maria Laurencja nigdy nie odmawiała im pomocy. Dawała im możliwość zmiany życia, ale gdy wybierały inaczej, nie wyrzucała ich ze szpitala, ale służyła im niestrudzenie, nie rezygnując ze starań, aby kolejny raz nakłonić je do przemiany.
Maria Laurencja nie ograniczała się jednak do pomocy kobietom zgłaszającym się do szpitala. Sama udawała się w niebezpieczne zaułki miasta, aby spotykać się z prostytutkami i oferować im pomoc. Według historyków, gdy nie była w stanie przekonać ich do porzucenia prostytucji, błagała je, aby przynajmniej w piątki (ze względu na Mękę Pańską) i w soboty (ze względu na Dziewicę Maryję) powstrzymywały się od grzechu. Swe prośby wspierała zapłatą za te dni ich „zawodowej bezczynności”.
Wiele prostytutek dało się przekonać jej słowom i działaniom. Jedne, wspomagane przez nią posagami, wychodziły za mąż; inne, przyciągnięte jej przykładem, zostawały opiekunkami i pielęgniarkami w szpitalu, posługując nieuleczalnie chorym. Maria Laurencja troskliwie czuwała nad każdą z nich, aż do momentu, gdy przeniosła się definitywnie do założonego przez siebie klasztoru.
Klasztor dla nawróconych prostytutek
W historii Marii Laurencji i szpitala dla nieuleczalnie chorych ważne miejsce zajęła Maria de Ayerbe, księżna Termoli, potomkini królewskiego rodu Aragonii. Wdowa po Andrei di Capua zaprzyjaźniła się z panią Longo i pod jej wpływem przeżyła nawrócenie. Prawdopodobnie od początku wspierała ją przy zakładaniu szpitala i posługiwała w nim z wielkim oddaniem.
Gdy Maria Laurencja rozpoczęła upragnione życie kontemplacyjne w klasztorze, Maria de Ayerbe otrzymała pozwolenie papieskie na wchodzenie do klauzury, spotkania z mniszkami i spędzanie w klasztorze Bożego Narodzenia i Wielkiego Tygodnia.
Maria de Ayerbe z pomocą kapucynów i teatynów zdecydowała o założeniu klasztoru dla nawróconych prostytutek. Wzniosła go i urządziła własnym kosztem. Kobiety prowadziły bardzo surowy tryb życia, opierając je na regule III Zakonu Świętego Franciszka. Dzieło w krótkim czasie zyskało duże uznanie i szacunek opinii publicznej.
Wzorowe życie nawróconych kobiet sprawiło, że niebawem kandydatek do tej wspólnoty było bardzo wiele. Oprócz dawnych prostytutek pragnęły wstępować do niej nawet szlachcianki. Penitencjaria Apostolska 26 czerwca 1547 roku musiała interweniować, publikując dekret o zachowaniu pierwotnego charakteru, zabraniający pod karą ekskomuniki przyjmowania jakichkolwiek powołań poza nawróconymi nierządnicami.
Niebawem wspólnota została zreformowana, a przepisy regulujące jej życie zaostrzone. Kobiety żyły w surowym duchu kapucyńskim, w sposób podobny do mniszek klarysek kapucynek. Przestrzegały skrajnego ubóstwa, a plan dnia podporządkowany był modlitwie kontemplacyjnej. Wstawały na nocną modlitwę, nosiły szorstkie habity, często przystępowały do spowiedzi i komunii świętej.
W 1538 roku Święty Kajetan i jego współbracia przenieśli się do Świętego Pawła Większego. Z tej okazji Maria Laurencja Longo założyła swój klasztor w Santa Maria della Stalletta, w opuszczonym przez teatynów budynku, a Maria de Ayerbe pozostała zarządczynią szpitala i dyrektorką klasztoru pokutnic.
Przesłanie życia
W sierpniu następnego roku Maria Laurencja poczuła się źle i straciła przytomność na około pół godziny. Po tym pierwszym ostrzeżeniu wybrała nową opatkę, wikarię i rozdzieliła urzędy w klasztorze.
W ostatnim etapie swojego życia Maria Laurencja wycofała się z wszelkiej aktywności, dając dobry przykład swoim siostrom. Jak zanotował kronikarz: „Trwając przez ten krótki czas całkowicie skupiona w swym wnętrzu, nie czyniła nic innego, jak tylko rozprawiała o zachowywaniu przykazań Bożych i reguły, o pokoju i zjednoczeniu, o pokorze, posłuszeństwie i ubóstwie, o umartwieniu i pogardzaniu sobą samym, zachęcając je z wielką skutecznością do pokonywania siebie samych. A czyniła to z takim zapałem i duchem oraz z taką dobrocią, że wzruszała je wszystkie aż do łez i zagrzewała w Bożej miłości”.
Coraz bardziej milcząca, ostatnie chwile swojego życia spędziła na wpatrywaniu się w Ukrzyżowanego oraz na walce wewnętrznej. W ostatnich słowach zostawiła duchowy testament siostrom: „«Siostry, wam się wydaje, że spełniłam nie wiadomo jak wiele dobrych uczynków. Lecz ja nie ufam wcale sobie samej, ale całkowicie ufam Panu». I pokazując koniuszek małego palca, powiedziała: «Zbawiła mnie taka odrobinka wiary». A powiedziała to z wielkim weselem i piękną twarzą”.
Epizod ten podkreśla duchowe dziedzictwo Marii Laurencji Longo, która powierzyła swoim córkom pełną pasji miłość do swojego Ukrzyżowanego Pana.
Droga do chwały ołtarzy
Maria Laurencja krzyżyk „trzymała zawsze w dłoni; i niedługo po tych słowach, całując go, powtórzyła trzykrotnie «Jezus» i oddała ostatnie tchnienie”. Jej pogrzeb zebrał tłumy neapolitańczyków, zarówno szlachtę, jak i prostą ludność. Przy jej szczątkach wydarzyło się wiele cudów.
W latach bezpośrednio następujących po śmierci nie rozpoczęto starań o beatyfikację Marii Laurencji, pomimo powszechnego przekonania o jej świętości i znaczeniu dzieł, które przynosiły obfite owoce. Zdecydowały o tym prawdopodobnie czynniki religijne i polityczne. Działalność odważnej szlachcianki była nieszablonowa, przekraczała wiele ustalonych schematów i mogła budzić zastrzeżenia u osób obawiających się nowości w czasach, gdy łatwo było zostać oskarżonym o herezję. Kościół w tamtym czasie zaostrzył procedury związane z przedstawianiem kandydatów na błogosławionych.
Dopiero w siedemnastym wieku, gdy rozpoczął się proces Marii Carafy, zaczęła dojrzewać idea wszczęcia procesu beatyfikacyjnego także pani Longo. W tym czasie powstały cztery jej biografie. Niestety, sposób prowadzenia sprawy siostry papieża Pawła IV zniechęcał kapucynów, aby rzeczywiście postarać się o beatyfikację Laurencji. Jednym z ważnych kryteriów był zakaz jakiegokolwiek kultu oddawanego szczątkom kandydata na ołtarze. Kroniki donosiły natomiast o wielkiej czci, jaką cieszyły się relikwie Marii Longo, i wielu cudach, które dokonały się przy jej grobie.
Kolejną inicjatywę podjęto pod koniec XIX wieku. Jej autorem był duchowny z Neapolu, który zwrócił się z prośbą do miejscowego biskupa o otwarcie procesu. Poparło go około tysiąc osobistości: biskupów, duchownych, mniszek, szlachciców, uczonych, prawników, urzędników oraz innych postaci życia społecznego i religijnego. 9 listopada 1880 roku w kościele pałacu arcybiskupiego rozpoczęto diecezjalny proces informacyjny. Trwał on ponad dwa lata. Podczas wielu sesji przesłuchano licznych świadków.
Świętość nie do lamusa
Prawdopodobnie z uwagi na niedostateczną i mało znaczącą obecność mniszek kapucynek i braci kapucynów wśród świadków wezwanych do złożenia zeznań, trybunał uznał za stosowne wszcząć nowy proces zwyczajny, nazwany dodatkowym. Przewodniczył mu arcybiskup tytularny Bostry i arcybiskup Manfredonii, Wincenty Taglialatela. Postulatorem był kapucyn Cherubin z Paupisi. Pierwsza sesja odbyła się 3 sierpnia 1885 roku, ostatnia 25 listopada 1887 roku: podczas niej wyznaczono brata Franciszka z Neapolu, kapucyna, aby dostarczył dokumenty do Rzymu.
Od 1893 do 1903 roku trwały dwie fazy procesu apostolskiego. W kolejnych dziesięcioleciach sprawa ciągnęła się pomału, napotykając na różne trudności. Dopiero 29 czerwca 2004 roku na nowo podjęto starania o beatyfikację Marii Laurencji. Musiano zrewidować i zaktualizować poprzednie procesy, spełniając kryteria współczesnego prawodawstwa. 8 lipca 2009 roku siostra Rosa Lupoli, klaryska kapucynka z Neapolu została wicepostulatorką i rozpoczęła pracę nad biografią Marii Laurencji. Positio super vita, virtutibus et fama sanctitatis zostało opublikowane w 2015 roku. Dwa lata później Stolica Apostolska wydała dekret o heroiczności cnót służebnicy Bożej.
Po długiej i złożonej historii starań o beatyfikację Maria Laurencja Longo została ogłoszona błogosławioną 9 października 2021 roku w katedrze w Neapolu. Nie przez przypadek wydarzyło się to w naszych czasach. Dziś możemy na nowo odkrywać niezwykłą historię żony, matki, wdowy, cudownie uzdrowionej z paraliżu, oddanej służbie najuboższym i w końcu mniszki klaryski kapucynki, która może inspirować, dodawać odwagi i otuchy kobietom szukającym swojego miejsca w Kościele i świecie.
Judyta Katarzyna Woźniak OSCCap, tekst opublikowany w: Głos Ojca Pio 6 (144) listopad/grudzień 2023
Polecamy: glosojcapio.pl oraz: e-serafin.pl