Lukrecja Cevoli musiała pokonać pewne trudności, aby móc zrealizować swoje pragnienie pójścia za Bogiem jako klaryska kapucynka. Dziewczyna uzyskała bardzo dobre wychowanie i wykształcenie w klasztorze klarysek. Po zakończeniu edukacji była właściwie zdecydowana, aby oddać swoje życie Chrystusowi. Pragnienie życia w odosobnieniu i ubóstwie wyjawiła kierownikowi duchowemu, a następnie (w jego obecności) rodzicom. Ci oczywiście nie byli zachwyceni, zwłaszcza gdy dziewczyna powiedziała, że chce wstąpić do klasztoru oddalonego prawie dwieście kilometrów od domu rodzinnego.
Motywacje były dwie. Lukrecja chciała wstąpić do klasztoru, który będzie daleko od Pizy, aby móc oderwać się od więzi ludzkich, rodzinnych, a tym samym pełniej przylgnąć do Jezusa. Po drugie, słysząc o świętości siostry Weroniki Giuliani, chciała dołączyć do wspólnoty, w której żyła ta święta mniszka.
Dzieciństwo i powołanie
Lukrecja Cevoli przyszła na świat 11 listopada 1685 roku w Pizie. Pochodziła z zamożnej arystokratycznej rodziny, która miała hrabiowskie korzenie.
Od najmłodszych lat odznaczała się pobożnością. Wychowywała się bowiem w rodzinnej atmosferze przepełnionej wiarą, miłością i czułością. Została obdarzona mocnym temperamentem. Była pełna energii i radości. Lubiła być w centrum uwagi rodziców i starszego rodzeństwa.
Już jako mała dziewczynka doświadczała niezwykłej bliskości Chrystusa, który ją wybrał i od początku przygotowywał do przyszłej misji.
Hrabianka została przyjęta do wspólnoty 7 czerwca 1703 roku w dniu uroczystości Bożego Ciała. Otrzymała habit i nowe imię na cześć patrona Città di Castello, świętego biskupa Floryda.
Spotkanie z idolką
W dniu obłóczyn Floryda odbyła pierwszą rozmowę z podziwianą przez siebie Weroniką. Wcześniej nie mogła się z nią spotkać, chociaż poznała już wspólnotę sióstr, ponieważ Weronika nie mogła być obecna w rozmównicy z powodu zakazu Świętego Oficjum. Pomagając zdjąć dziewczynie świeckie ubranie, Weronika zauważyła z zadowoleniem, że jej nowa wychowanka nosi włosienicę. Oznaczało to, że praktyki pokutne stosowane w tamtym czasie nie były jej obce.
Floryda, gdy zobaczyła, że siostry przygotowały jej celę zakonną, umieszczając w niej nowe łóżko i ubrania, poprosiła o używane meble i inne rzeczy. Nie chciała być wyróżniana. Wcześniej odmówiła ojcu, który chciał za swoje pieniądze wyposażyć jej przyszłą celę zakonną tak, aby była godna jego szlacheckiej córki.
Dziewczyna musiała być pod wielkim wrażeniem: pragnęła wstąpić do kapucynek ze względu na wiadomości o siostrze Weronice, a teraz okazało się, że to właśnie ona będzie się zajmowała jej wychowaniem.
„Magister” i formatorka
Biskup Città di Castello, spowiednik sióstr, jak również one same byli przekonani, że najlepszą formatorką dla kandydatki o tak wysokim poziomie wychowania i wykształcenia będzie siostra Weronika. Postarano się zatem, aby Stolica Apostolska odwołała swój zakaz. 3 czerwca 1703 roku siostry jednogłośnie wybrały Weronikę na mistrzynię nowicjatu.
Weronika czuła się niegodna i niezdolna do przyjęcia tego zadania. Wiedziała o wysokim poziomie kulturalnym, intelektualnym i duchowym Lukrecji. Pan Jezus zapewniał ją jednak podczas modlitwy, że ta posługa jest Jego wolą, że będzie ją wspierał, a nawet sam będzie „magistrem” Lukrecji.
Wzajemne poznawanie
Od pierwszych lat w klasztorze Floryda była świadkiem wielu doświadczeń mistycznych swej duchowej matki. Choć przeżywanie duchowości przez stygmatyczkę przybierało raczej wewnętrzne formy i Floryda tylko od starszych sióstr słyszała o jej „szaleństwach miłości”, takich jak wyszukane umartwienia, nocne wychodzenie do ogrodu, okrzyki czy procesje z krzyżem, to jednak należała do tych, które często były wyznaczane przez spowiedników lub biskupa do czuwania przy Weronice, podczas gdy przeżywała mękę z Jezusem ukrzyżowanym, gdy otwierały się i krwawiły jej stygmaty.
Weronika szybko zorientowała się, że nie ma do czynienia z delikatną dziewczyną z wyższych sfer, przyzwyczajoną do bogatego i wygodnego życia, ale dojrzałą duchowo młodą kobietą, która nie bała się cierpienia i surowości życia, będąc posłuszną, hojną i otwartą na Bożą łaskę.
Życie klasztorne
Początki w klasztorze musiały być dla Florydy trudne. Wcześniej nie miała okazji przywyknąć do ciężkich prac fizycznych czy surowych postów. Nie poddawała się jednak i z zaangażowaniem podejmowała wszystkie praktyki wspólnoty. Na pewien czas, z polecenia medyka, musiała złagodzić stosowane posty, do których jej ciało nie było przyzwyczajone.
Choć we wspólnocie istniał podział na siostry chórowe (wykształcone, pochodzące ze szlachty) i konwerski (siostry proste, wywodzące się z niższych warstw społecznych), to zgodnie z charyzmatem św. Klary z Asyżu praca fizyczna była podejmowana przez wszystkie siostry, niezależnie od ich wcześniejszej rangi społecznej.
Pewnego dnia, gdy spowiednik nadzwyczajny (który spowiadał siostry sporadycznie) zapytał Florydę o pochodzenie, ta, pragnąc zataić swoje hrabiowskie korzenie, gdyż nie chciała szczególnego traktowania przez innych, odpowiedziała mu, że jej ojciec sprzedaje oliwę. Była w tej odpowiedzi szczypta prawdy, gdyż wpływy arystokracji w tamtym rejonie faktycznie pochodziły głównie z uprawy oliwek.
Jak nauczycielka
Floryda i Weronika, choć dzieliły je wiek i doświadczenie życia zakonnego, były oddane Chrystusowi, prowadziły intensywne życie modlitwy i pragnęły z Nim współcierpieć. Szybko więc nawiązała się między nimi duchowa więź i wzajemne zrozumienie. Wywoływało to nawet zazdrość innych sióstr, które uważały, że stygmatyczka faworyzuje swą podopieczną.
Pod koniec roku próby Floryda miała poprosić wspólnotę o możliwość złożenia ślubów. Obawiała się tego, ponieważ czuła się niegodna. Siostry jednak jednogłośnie dopuściły nowicjuszkę do ślubów, uważając ją za wzorową mniszkę.
Floryda złożyła śluby 10 czerwca 1704 roku. Zgodnie ze zwyczajem pozostawała jeszcze przez dwa lata pod kierunkiem mistrzyni. Nosiła już jednak czarny welon i włączała się w zwyczajne prace razem z siostrami. W tym czasie do klasztoru zaczęły wstępować kolejne kandydatki.
Umacnianie więzi
Więź między Weroniką i Florydą umocniła się zapewne w smutnych okolicznościach, gdy w 1708 roku zginął tragicznie jej ojciec, a następnie pogrążona w żałobie matka zmarła na zawał serca. Floryda bardzo cierpiała z powodu ich odejścia. Ból związany był nie tyle ze stratą, co z obawą o wieczne zbawienie rodziców. Ojciec zmarł w wypadku i był nieprzygotowany na spotkanie z Bogiem, a matka dostała ataku serca, poprawiając przed lustrem żałobną suknię, co w mentalności Florydy wiązało się z aktem próżności.
Floryda, która nie mogła znaleźć spokoju, poprosiła spowiednika, aby polecił Weronice dowiedzieć się o stan dusz swoich rodziców. Działo się tak w innych przypadkach: Weronika pod posłuszeństwem spowiednikowi mogła zapytać Jezusa lub Maryję o konkretne osoby i dowiedzieć się, czy są w czyśćcu, czy już w niebie.
Okazało się, że rodzice Florydy są w czyśćcu. Później sami ukazali się córce, prosząc ją o pokutę w ich intencji. Obie mniszki przyjęły więc na siebie cierpienia, dzięki którym Laura i Curzio szybko mogli osiągnąć radość nieba.
Uczennica, nie naśladowczyni
Weronika bez wątpienia była dla Florydy wzorem. Mniszka podziwiała spójność niezwykłego zjednoczenia starszej siostry z Chrystusem, zwłaszcza w tajemnicy Jego męki i jej różnorodnych stanów mistycznych, z jednoczesnym zachowaniem trzeźwego myślenia, praktycznym podejściem do wielu spraw i pełnym wyrozumiałości traktowaniem innych. Nigdy jednak nie starała się jej naśladować w sposób infantylny.
Z niechęcią reagowała na nadzwyczajne dary, które otrzymywała od Pana. Miała swój charakter i raczej była uczennicą stygmatyczki niż jej naśladowczynią. Nie straciła krytycznego myślenia i potrafiła wyrażać swoje zdanie. Zgodnie z praktyką klasztorną każda nowicjuszka przed pójściem do swojej celi na nocny spoczynek przychodziła do mistrzyni, aby przyjąć od niej błogosławieństwo i pocałować jej rękę. Pewnego wieczoru przy tej okazji Floryda zapytała Weronikę: „Matko mistrzyni, czy chciałabyś, aby ucałowano Cię w rękę?”. Weronika zganiła młodą siostrę, ale od następnego wieczora już nigdy nie pozwalała całować się po rękach.
Nauczanie Weroniki pozostanie w sercu i w pamięci Florydy na zawsze. Po śmierci stygmatyczki, gdy przyjęła posługę opatki, często powtarzała: „Tak nauczała nas wszystkie nasza czcigodna siostra Weronika”.
Bezgraniczne poznanie
Floryda była najważniejszym świadkiem stygmatów i innych darów mistycznych Weroniki. Po latach opisała wiele szczegółów związanych z ranami stygmatów, obrączkę otrzymaną przez Weronikę od Jezusa podczas mistycznych zaślubin i ślady korony cierniowej. Znała bowiem jej najintymniejsze doświadczenia i widziała krwawiące rany, gdyż Weronika w posłuszeństwie spowiednikom wyjawiała jej swoje tajemnice. W ten sposób Floryda miała pełny wgląd w mistyczne życie
Weroniki.
Ich wzajemne poznanie, które wynikało z jednej strony z relacji mistrzyni – nowicjuszka, a z drugiej strony z wyznaczania Florydy do weryfikacji nadzwyczajnych doświadczeń stygmatyczki, było owocem posłuszeństwa obu kobiet. Nie poznawały się poprzez powierzchowne zwierzenia, co raczej przez głębokie duchowe spotkania, podczas których odkrywały przed sobą swoją relację z Bogiem i Jego działanie w ich sercach.
Często Floryda pod posłuszeństwem musiała poddawać Weronikę upokarzającym próbom. Ale nawet te doświadczenia nie osłabiły łączącej je więzi.
Zgrany duet
Gdy po latach Święte Oficjum przywróciło Weronice czynny i bierny głos podczas kapituły wyborczej, 5 kwietnia 1716 roku siostry jednogłośnie wybrały ją na opatkę. Jej wikarią została Floryda. Jedna z sióstr po śmierci Weroniki zeznała, że zgadzała się ona na przyjęcie urzędu opatki jedynie pod warunkiem, że siostra Floryda zostanie jej zastępczynią. Prawdopodobnie same siostry, wybierając Weronikę – już wtedy czczoną przez nie wszystkie – powierzały posługę zastępczyni Florydzie jako jej najbliższej i najbardziej zaufanej siostrze, aby zachować jedność ideałów i działań sióstr. Działo się tak trzy razy, aż do śmierci Weroniki, kiedy to Floryda została opatką. Siostry ceniły bowiem posługę obu mistyczek i chciały ich
przewodnictwa.
Floryda była bezcenną pomocnicą, powiernicą i sekretarką Weroniki. Często wsparciem okazywał się wyższy poziom kulturalny wikarii i jej wykształcenie. Opatka korzystała też z jej porad. Floryda odpowiadała na listy, które przychodziły do Weroniki. Zdarzało się, że korespondencja była wprost do niej adresowana, jak w przypadku listu generała kapucynów, który prosił, aby Weronika pomodliła się o męskiego potomka dla cesarza.
Ważną zasługą Florydy jest jej pomoc przy kopiowaniu dziennika Weroniki, ponieważ jego niektóre części zachowały się jedynie w przepisanych przez nią egzemplarzach.
W oczach innych
W 1714 roku klasztor kapucynek odwiedziła księżniczka Violante z Bawarii, która poznała Florydę przed jej wstąpieniem do zakonu i utrzymywała z nią korespondencję. Mniszka niechętnie spotkała się z damą, gdyż odkąd porzuciła świecki styl życia, nie chciała do niego wracać.
Kilka lat później teść Violante, wielki książę toskański Kosma III Medyceusz został dobroczyńcą klasztoru kapucynek, finansując między innymi budowę instalacji wodociągowej.
Ponieważ surowość życia kapucynek znana była w całych Włoszech, Kosma III chciał, aby również w stolicy jego księstwa powstał ich klasztor. Pisał więc do sióstr z Citta di Castello, do biskupa, prosił nawet o pośrednictwo władze miasta, aby Floryda została fundatorką klasztoru, który pragnął założyć we Florencji. Odpowiedź była zawsze negatywna, zarówno opatki Weroniki, sióstr, jak i samej Florydy. Nie chciała ona wracać do środowiska rodzinnego i społecznego, które opuściła, aby wypełniać swoje powołanie.
Gdy burmistrzowi nie udało się przekonać Florydy do zmiany decyzji, pewnego dnia powiedział: „Dobrze wiem, dlaczego odmawiasz wyjazdu do Florencji: aby nie zostawić swojej Weroniki!”. Floryda odpowiedziała: „Gdybym była pewna, że taka jest wola Boża, zostawiłabym nie jedną, ale tysiąc Weronik, jeśli istniałyby równie święte”. Biskup, który popierał odmowę, przeprosił księcia, tłumacząc, że wspólnota jest zbyt mała liczebnie, aby podjąć się nowej fundacji. Negatywna odpowiedź nie osłabiła jednak serdeczności członków dworu książęcego dla siostry Florydy i siostry Weroniki.
Kontynuacja misji
Kiedy 9 lipca 1727 roku zmarła Weronika Giuliani, Floryda, jako wikaria, wraz z innymi osobami, była obecna przy sekcji zwłok, która potwierdziła istnienie znaków mistycznych na sercu stygmatyczki. 21 dnia tego samego miesiąca odbyła się kapituła wyborcza i Floryda została opatką. Siostry były przekonane, że nikt inny nie będzie w stanie zapewnić ciągłości posługi stygmatyczki.
Floryda miała wtedy czterdzieści dwa lata, osiągnęła dojrzałość ludzką, wzniosłość duchową i zalety moralne, aby stać się przewodniczką i wzorem dla sióstr. Sama mniszka czuła się niezdolna i nieodpowiednia do tego zadania i błagała Maryję, aby siostry jej nie wybrały.
Stało się jednak inaczej i Floryda pełniła urząd opatki przez dwadzieścia pięć lat. Stale przewodziła siostrom, gdyż nawet kiedy posługę przełożonej pełnił kto inny, zawsze wywodził się on z grona sióstr najbliższych Florydzie.
Podobnie jak Weronika, Floryda dbała nie tylko o duchowy wzrost wspólnoty, ale również o struktury zewnętrzne, prowadząc prace remontowe i unowocześniając klasztor.
Dar od Boga
Relacja Weroniki i Florydy była dla nich obu darem od Boga. Siostry były dla siebie wsparciem i umocnieniem na trudnej drodze pełnej cierpienia. Rozumiały się wzajemnie, pomagały sobie, ale nie bały się również szczerych rozmów czy napomnień. Ich więź poddawana była licznym próbom: kobiety mierzyły się z zazdrością i krytyką, czasem Floryda zmuszona posłuszeństwem musiała poddawać swą duchową matkę upokarzającym próbom. Nigdy jednak te sytuacje nie osłabiły ich miłości. Jej fundamentem był bowiem sam Chrystus.
Obie siostry były coraz głębiej z Nim zjednoczone, Jego ukochały i wybrały. Więź z Jezusem była z kolei podstawą łączącej je relacji. Dzięki temu mniszki wspólnie prowadziły swoją wspólnotę drogą świętości. Pan Jezus dał każdej z nich wiele darów nadzwyczajnych i mistycznych, a także ludzką przyjaźń, która pomagała im w poddawaniu się Jego woli.
Judyta Katarzyna Woźniak OSCCap, tekst opublikowany w: Głos Ojca Pio, nr 1 (139), styczeń – luty 2032
Polecamy: glosojcapio.pl oraz: e-serafin.pl