Po co Bóg stał się człowiekiem? To pytanie stawiało sobie wielu myślicieli. Cur deus homo? Tak zatytułował swoje dziełko teologiczne św. Anzelm i odpowiada: aby odkupić człowieka i w ten sposób okazać nam swoją miłość. Ta odpowiedź padła około 90 lat przed narodzeniem św. Franciszka i około 100 lat przed narodzeniem św. Klary.
Czytając Ewangelię dzisiaj widzimy także, jak Bóg przez swoje przyjście na świat w postaci dziecka niszczy jakiś dystans między Bogiem i człowiekiem. Jednoczy się jakoś z każdym z nas przez wcielenie. Można powiedzieć, że Bóg pragnie naszej bliskości, nie dystansu. To my wprowadzamy przepaść między nami a Bogiem, przede wszystkim przez grzech ale i lęk, nieufność, legalizm.
Do adoracji dzieciątka w czasie Jego narodzenia okazali się gotowi, oprócz Maryi, Józefa, tylko pasterze. Potem jeszcze dojdą mędrcy. Świat Go nie rozpoznał, on nie rozpoznaje tego, co małe, bez splendoru, bez siły militarnej, władzy. Syn Boży zostaje wyrzucony na margines świata, poza obiekty mieszkalne do obiektu gospodarczego. Kontemplują Go niezepsuci przez świat pasterze oraz mędrcy, ale tacy, którzy byli mądrzy pragnieniem szukania Boga, szukania jego obecności i znaków w świecie.
Przez wieki nie wszyscy umieli rozpoznać w Dziecięciu Syna Bożego. Umiał św. Franciszek, umiała św. Klara. Ilu ludzi na świecie tej nocy rozpozna w Nim Boga i Zbawiciela? Poznają go tyko ci, którzy szukają zbawienia, którzy szukają pokory, szukają pokoju, szukają dobra.
My, jak pasterze, możemy uzyskać od Dzieciątka Jezus tej nocy wielką pociechę. Nie tylko jak pasterze, ale też jak Ci wszyscy, którzy przez wieki uczestniczyli w celebracji Bożego Narodzenia. Jak np. św. Klara. Wysłuchajmy fragmentu Żywota Klary Tomasza z Celano:
Podczas swojej choroby, o tej godzinie Bożego Narodzenia, kiedy świat razem z aniołami cieszy się z narodzonego Dziecięcia, wszystkie Ubogie Panie udały się na matutinum do kaplicy, a chorą matkę zostawiły samą. Gdy zaczęła myśleć o maleńkim Jezusie i bardzo bolała, że nie może brać udziału w chwalbach ku Jego czci, wzdychając rzekła: „Panie Boże, oto zostałam tu sama ze względu na Ciebie!” Nagle, w jej uszach zabrzmiał ów przedziwny śpiew, jaki odprawiano w kościele świętego Franciszka. Słyszała braci radośnie śpiewających psalmy, uważała na melodię kantorów, wreszcie słyszała granie instrumentów. Miejsce nie było położone na tyle blisko, by na sposób ludzki można było to wszystko słyszeć. Wobec tego albo to nabożeństwo zostało Boską mocą rozgłośnione, tak że docierało aż do niej, albo jej słuch został wzmocniony ponad ludzką miarę. Wszakże doznała jeszcze większego cudu, gdyż zobaczyła żłóbek Pański. Kiedy rano córki przyszły do niej, święta Klara rzekła: Niech będzie błogosławiony Pan Jezus Chrystus, który nie opuścił mnie, kiedy wyście mnie zostawiły samą. Za łaską Chrystusa słyszałam dosłownie całe nabożeństwo, jakie było odprawiane tej nocy w kościele świętego Franciszka.
To ze względu na tę pocieszającą wizję w roku 1958 papież Pius XII ogłosił św. Klarę z Asyżu patronką telewizji. Uzasadniając to, podkreślał, że imię Klara oznacza światło, a przede wszystkim kobietę potrafiącą komunikować się z innymi, rozświetlającą w człowieku i człowieczeństwie ślady samego Boga, naszego Stwórcy, który nigdy nas nie opuszcza.
Jezus znalazł sposób, aby pocieszyć Klarę w chorobie i także jej objawić swoją chwałę, płynącą ze żłóbka. Przede wszystkim chce nas pocieszyć i umocnić swoja bliskością. On przyszedł, aby nie tylko nas odkupić, ale także wprowadzić w bliską relację.
Jezus uniża się. Chce zniszczyć lęk związany z majestatem Boga. Często przez wpajaną nam pobożność chciano ten majestat podkreślić, jakby bojąc się, ze Bóg nie będzie szanowany. Ale skutek może być odwrotny, gdy wprowadza to barierę w relacji. Czy dziecko w ramionach Ojca nie szanuje go, bo pozwala sobie na tę bliskość? Tu zapytajmy ojców, czy tak to odczuwają?
Dziś mamy do czynienia z czymś odwrotnym, nie tylko Bóg trzyma nas w ramionach, ale w Dziecięciu Jezus to Bóg jest trzymany w ramionach, jak dziecko.
To oczywiście było doświadczenie Maryi, ale jakby dla podkreślenia bliskości z człowiekiem, to powtarzało się w różnych mistycznych doświadczeniach. Często widzimy na obrazach św. Antoniego z Padwy, jak trzyma w ramionach dzieciątko Jezus, bo rzeczywiście takie doświadczenie mistyczne stało się jego udziałem.
Podczas procesu kanonizacyjny św. Klary jedna z sióstr zeznała pod przysięgą, że „pewnego razu, w dzień święta wiosny (1 maja), ona, świadek, widziała na łonie pani Klary, u jej piersi, dziecko tak piękne, że jego piękności nie potrafi wyrazić. Samaż świadek, na skutek widzenia tego dziecka, odczuła niewymowną rozkosz. Bez wątpienia wierzyła, że tym dzieckiem było Dziecię Boże”.
Tego typu doświadczenia miał również św. O. Pio. Jeden ze świadków opisuje: „Odmawiając różaniec, czekaliśmy na mszę świętą. Ojciec Pio modlił się z nami. Nagle, w aurze światła, ujrzałem Dzieciątko Jezus objawiające się w jego ramionach. Ojciec Pio został przemieniony, jego oczy wpatrywały się w pełne blasku dziecko, które trzymał w rękach, uśmiech zadziwienia przemieniał jego twarz”.
Jeden z kapłanów wspomina: „Wstałem, aby pójść do kościoła na pasterkę o północy w 1924 roku. Korytarz był ogromny i ciemny, a jedynym oświetleniem był płomień małej lampy naftowej. W półmroku dostrzegłem, że także ojciec Pio kieruje się do kościoła. Uświadomiłem sobie, że spowija go smuga światła. Przyjrzałem się uważniej i zobaczyłem, że ma w ramionach Dzieciątko Jezus. Po prostu stanąłem, sparaliżowany, w drzwiach mojego pokoju i padłem na kolana. Ojciec Pio przeszedł obok, cały rozświetlony. Nawet nie zauważył, że tam jestem”.
Inna osoba opisuje w swoim pamiętniku podobny epizod, który miał miejsce nocą, 24 grudnia 1922 roku: „Zakonnik zszedł ze schodów zakrystii i zatrzymał się przy oknie. Najpierw kobieta dostrzegła świetlistą poświatę, a później Ojca Pio z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Jego twarz była rozpromieniona. Gdy wizja znikła Ojciec Pio zauważył osłupiałą Łucję, a kiedy potwierdziła, że widziała to samo, co on, zabronił jej komukolwiek o tym mówić”.
O. Pio stwierdza: „Po cóż miałby On przybrać tę słodką i tkliwą kondycję dziecka, jeśli nie po to, by nas pobudzić do miłowania Go z ufnością i do serdecznego zawierzania się Jemu”. O. Pio pomaga nam zrozumieć, że na miłość Boga objawioną w bezbronnym Dziecięciu należy odpowiedzieć równie ufnym uczuciem i serdecznym zawierzeniem. Ta serdeczność posunięta jest aż po bliskość, jaką mają rodzice z niemowlęciem niesionym na rękach.
Nie jesteśmy mistykami jak o. Pio, ale możemy w domu, czy w tej kaplicy dziś podejść do żłóbka i wziąć na chwilę figurę dzieciątka na ręce, potrzymać w chwili adoracji, zmówić krótką modlitwę.
Jak już wspomniałem, papież Pius XII widział w św. Klarze kobietę potrafiącą komunikować się z innymi. Bóg, aby z nami się komunikować bez przeszkód, porzuca splendor i majestat. Wchodzi w ubóstwo żłóbka.
Ze względu na to ubóstwo Jezusa w żłóbku, św. Klara wskazuje siostrom, aby nosiły ubogie odzienie. Największe ubóstwo przeżył Jezus na krzyżu pozbawiany wszystkiego i wtedy pojednał nas z Bogiem, ale i w żłóbku, pozbawiony ludzkich praw i wygód, jakby jednał nas z drugim człowiekiem, będąc od początku i w pełni człowiekiem.
Noc Bożego Narodzenia, noc bliskości Boga i człowieka, noc, kiedy niebo i ziemia się komunikują, niebo jest na ziemi w Jezusie. Przybliżmy się więc do Boga i do drugiego człowieka, jak św. Klara, aby rozświetlić w bliźnim ślady Boga. Pozwólmy, aby zostały usunięte przeszkody w relacjach. Niech zazdrosna miłość Pana zastępów tego dokona. Amen.
Br. Krzysztof Niewiadomski OFMCap, homilia wygłoszona podczas Pasterki 2024 roku w kaplicy sióstr klarysek kapucynek w Krakowie