Obecny rok upływa nam pod hasłem 800-lecia stygmatyzacji Franciszka. Chciałbym nawiązać dziś jednak do innego wydarzenia, z 1206 roku, które także wywarło wpływ na całe życie Świętego i jego duchowość. O ile stygmatyzacja to owoc jego całego życia, to wydarzenie jest u początków drogi duchowej, ale także upodabnia Franciszka do Jezusa ukrzyżowanego.
Franciszek słyszy w kościele San Damiano głos: „Odbuduj mój kościół” i potrzebuje funduszy, sprzedaje wiec w Foligno bele materiału ze sklepu Ojca i muła na którym jej zawiózł. Ojciec rozwścieczony chce podać go przed sąd świecki, aby zwrócił pieniądze, ale On twierdzi że podlega już władzy duchowej jako pokutnik. Odbywa się sąd. Upamiętnia to sanktuarium w Asyżu, Santuario della Spogliazione di san Francesco. Było to właśnie w tym miejscu. W znajdującym się tam kościele Santa Maria Maggiore znajduje się także grób bł. Carlo Acutisa, który chciał być pochowany w Asyżu.
Biskup Gwidon w roli sędziego poprosił Franciszka o zwrot pieniędzy ojcu, a on zwrócił mu wraz z dochodem ze sprzedaży całe ubranie, które miał na sobie i zawołał: „Do tej pory nazywałem cię mój Ojcze, na ziemi; odtąd mogę z całą pewnością mówić: Ojcze nasz, który jesteś w niebie”.
Znaczenie, jakie Franciszek nadał temu gestowi, nie polegało na prostym akcie zadośćuczynienia, ale na odkryciu własnej prawdziwej tożsamości w głębszym przyjęciu nowego synostwa, syna Ojca w niebie. Dziś w Ewangelii słyszymy, że nikt nie wie, kim jest Ojciec oprócz Syna i tego, komu Syn to objawi. Franciszek doznał głębszego objawienie Boga Ojca i jego miłości.
Nagość wybrana przez Franciszka nawiązuje w jakiś sposób do nagości Jezusa na krzyżu, który choć obnażony i odrzucony przez ludzi, z ufnością zwraca się do Ojca, w którego ręce składa swego ducha. Zresztą w biografiach Franciszka, dowiadujemy się, że Święty często się rozbierał, aby przyodziać biednych. Przed śmiercią Franciszek został położony nago na gołej ziemi, aby „nago walczyć z nagim przeciwnikiem”, po czym poprosił o odczytanie ewangelicznego fragmentu umycia nóg na Ostatniej Wieczerzy, właśnie tego, w którym pisze o Jezusie: „zdjął swoje szaty i wziąwszy prześcieradło, przepasał się nim”. Jak pisze św. Bonawentura, święty Franciszek był pod każdym względem zgodny z Chrystusem ukrzyżowanym, który biedny, zbolały i nagi pozostał wiszący na krzyżu. Ta nagość była wiec solidarnością z Jezusem ale i z biednymi, ubogimi.
Gest Franciszka spotyka się z innym pięknym gestem, a był to gest biskupa Asyżu, Guido, który okrywa Franciszka swoim płaszczem. Ma to znaczenie symboliczne, przyjęcia charyzmatu Franciszka przez Kościół-Matkę. są tu dwa nierozłączne wymiary duchowości Franciszka: radykalizm ewangeliczny i jedność z kościołem hierarchicznym. Scenę tę przedstawił Giotto na jednym z fresków w bazylice św. Franciszka w Asyżu.
Franciszek zrzeka się dóbr ziemskich, zrzeka się ojcowizny i staje nagi przed Bogiem. Bez zabezpieczeń, ale dlatego całkowicie w Bożych rękach, może polegać tylko na Bogu. Papież Franciszek przypomina, przy okazji wizyty we wspomnianym sanktuarium, że „nie możemy w pełni zrobić miejsca dla Pana, nie pozbawiając się czegoś: musimy zdjąć nasze stare wewnętrzne szaty, aby przyodziać się w Jego nowość”.
Szata świadczyła o godności, często oznaczała jakiś majątek czy piastowane stanowisko. Dziecko nie ma żadnej szaty. Ma tylko godność ludzką, wrodzoną godność człowieka. Ale waśnie ta godność jest najważniejsza. W jakie szaty stroję się przed Bogiem? Czy umiem stanąć przed nim nagi, taki jaki jestem? Pokazując Mu zasługi i pobożność aby mnie kochał, gdy się stroimy w nie jak w piękne szaty, to jakbyśmy nie dawali Bogu szansy, aby kochał za darmo. I to kochał nas prawdziwych, najprawdziwszych, a nie wystrojonych. Może nasza nagość, to także nasze największe słabości, które ukrywamy przed Bogiem, ludźmi, samymi sobą. Jeśli przyznamy się do nich, to możemy tez wtedy pokazać je Bogu, aby On się nimi zajął. Możemy także pokazać tę nagość Kościołowi, aby okrył ją jak matka, jak biskup Guido na fresku Giotta. Kościół sprawiedliwy, ale i miłosierny, biorący w opiekę tych, którzy chcą służyć Bogu.
To, czego Franciszek dokonał u początku swojej drogi, to także było jego charakterystycznym rysem już cały czas. On cały czas wyzuwał się z każdego materialnego i duchowego posiadania, nie chciał nic mieć na własność, nie chciał do niczego być przywiązany, nieustannie zdejmował to z siebie, jeśli tylko na czym się przyłapywał, gdy tylko uświadamiał siebie jakieś niewłaściwe przywiązanie. Dobra, majątek, którego wtedy się zrzekł, już nigdy nie przylgnęły do niego, pozostał wierny pani ubóstwu, Signora Santa Poverta’. Wiedział, że aby pozostać jej wierny takie zdjęcie szat musi dokonywać się nieustannie.
To, co rozpoczęło się przed sądem biskupa Guido, to zaufanie Bożej opatrzności. Zaufanie, że Ojciec w Niebie nie zawiedzie go, że nie może w to wątpić i zdobywać różnych zabezpieczeń, zarówno materialnych jak i w formie różnych przywilejów dla zakonu od Kościoła.
Możemy i my dziś dokonać takiego duchowego aktu spogliazione, obnażenia, aby w ten sposób rzucić się w ramiona Ojca i nazwać go jeszcze pewniej swoim Ojcem. Powierzyć się jeszcze bardziej Ojcu i Kościołowi. Jeszcze bardziej naśladować odartego z szat Jezusa, ubogiego i pokornego. I także naśladować świętego Franciszka.
Homilia wygłoszona przez br. Krzysztofa Niewiadomskiego w kaplicy sióstr klarysek kapucynek w Krakowie w Uroczystość Świętego Franciszka z Asyżu 2024 roku.