„Nie bój się, Mario, bo ciężaru twego łona, którego nieszczęścia się boisz, wsparta moją ochroną unikniesz, porodzisz córkę ku twej bezmiernej radości, a wielu duszom ku pokrzepieniu i szczególnej pomocy”. Słowa te miała usłyszeć córka greckiego cesarza, Maria Laskaris, żona Beli IV, króla Węgier. Była to odpowiedź Dziewicy Maryi na całonocną modlitwę kobiety pogrążonej w lęku przed zbliżającym się porodem. Obietnica wypełniła się, co napełniło matkę radością.
Idylla wczesnego dzieciństwa
Kinga przyszła na świat 5 marca 1234 roku i jeszcze tego samego dnia została ochrzczona przez biskupa. Zgodnie ze wschodnim zwyczajem wraz z sakramentem chrztu przyjęła również Eucharystię. Tak oto zanim otrzymała za pokarm mleko mamy, dano jej do wypicia kielich z krwią Pańską.
Ponieważ wychowała się wśród głęboko wierzących katolików, od wczesnych lat była wprowadzana w praktyki religijne. Na dworze panował zwyczaj wspólnej modlitwy członków królewskiego rodu, urzędników i pracowników. Otoczona czułą troską i bliskością mamy, chętnie modliła się, unikała rozrywek, okazywała miłosierdzie potrzebującym, od początku oddając swe życie Chrystusowi.
W wieku pięciu lat Kinga została wysłana na dwór krakowskiej księżny Grzymisławy i jej syna Bolesława. Na sprowadzenie dziewczynki wpłynęła córka księżnej, Salomea, która jako ośmioletnia dziewczynka została wydana za węgierskiego królewicza, Kolomana, dzięki czemu miała okazję poznać Kingę, jej prawość i pobożność. Co więcej, nastawała ona na wydanie jej za swego brata.
Wychowanie u boku przyszłego męża
Do pierwszego spotkania Kingi i Bolesława doszło w Wojniczu, gdzie odbyły się zaręczyny, w ramach których księżniczka wniosła ogromny posag w postaci monet, złotych i srebrnych naczyń oraz drogocennych szat. Po ceremonii książęca para osiadła w Sandomierzu.
Za wychowanie dwunastoletniego Bolesława i pięcioletniej Kingi odpowiadała księżna Grzymisława. Edukacja obejmowała naukę języka polskiego i łacińskiego, a także wprowadzenie w zwyczaje panujące na polskim dworze. Wdowa po Leszku Białym dbała też o wychowanie religijne swoich podopiecznych, musiała ją więc cieszyć pobożność przyszłej synowej. Dziewczynka rezygnowała z korzystania z dostatniego, wystawnego życia i proponowanych jej rozrywek. Wolała swój czas poświęcać na modlitwę, a także pomoc potrzebującym.
Po przeprowadzce do Nowego Korczyna Kinga często chodziła boso do kościoła Świętego Mikołaja, gdzie spędzała dni i noce na modlitwie i adoracji. Około 1246 roku w Krakowie z wielkim przepychem urządzono uroczyste zaślubiny Kingi i Bolesława. Zabawa trwała tydzień, a dostojni goście zjechali się nie tylko z różnych stron Polski, ale również z zagranicy.
Pragnienie dziewiczego życia
Gdy tylko mogła, niezauważona przez nikogo panna młoda opuszczała gości weselnych i chroniła się w kaplicy, spędzając tam czas na modlitwie. Jej pragnieniem było życie w dziewictwie. Gdy Bolesław obiecał spełnienie każdego jej życzenia, poprosiła, aby przez rok zachowali czystość, ofiarując ją Bogu. Młody mąż przystał na tę prośbę. Kinga była szczęśliwa, ale chciała znacznie więcej, więc modliła się nieustannie o łaskę dziewiczego życia na zawsze. Po upływie wyznaczonego czasu ponowiła prośbę, proponując tym razem, aby kolejny rok dziewiczego życia poświęcili Maryi. Bolesław i tym razem zgodził się spełnić pragnienie żony, poprosił ją jednak o dyskrecję. Gdy Kinga po raz trzeci zwróciła się z tą samą prośbą, pragnąc, by kolejny rok życia w czystości ofiarowali ku czci Świętego Jana Chrzciciela, Bolesław odmówił i opuścił zamek w Nowym Korczynie.
Dla księżniczki rozpoczął się najboleśniejszy okres w życiu. Chociaż była przekonana, że dziewicze życie jest zgodne z wolą Bożą, spotkała się z niezrozumieniem własnego męża oraz sprzeciwem spowiednika i teściowej. Cierpiała z powodu osamotnienia. Spowiednik podsuwał jej przykłady świętych żon i matek, teściowa domagała się wnuków, a baronowie wyczekiwali następcy tronu.
Kinga była jednak wierna poruszeniom serca. Robiła zatem to, co w tej sytuacji mogło jej pomóc: modliła się wytrwale i zawierzała Bogu, prosząc o wstawiennictwo Świętego Jana Chrzciciela. W trakcie modlitwy otrzymała wizję, podczas której usłyszała zapewnienie, że gdy w Nowym Korczynie wejdzie do kościoła, wyjdzie jej na spotkanie Bolesław, pozdrowi ją mile, poda rękę i będzie gotów na spełnienie każdego jej pragnienia. Wizja wypełniła się i Kinga odzyskała życzliwość męża.
Miłosierdzie dla potrzebujących
Kinga często odwiedzała bliską sobie Salomeę, podróżując powozem do Zawichostu, a potem do Skały, gdzie znajdował się klasztor sióstr klarysek. O ile na co dzień nosiła skromne szaty, tak w podróż ubierała się w wykwintne stroje. Czyniła tak tylko po to, aby zostawić je następnie ubogim w konwencie.
Zasłynęła też tym, że wysłała do klasztoru kobietę, która wprowadzała wśród mniszek zgorszenie. Gdy Salomea chciała ją odesłać, bratowa odwiodła ją od tego, przepowiadając, że niedługo owa, nieznana z imienia kobieta przewyższy w świętym życiu inne klaryski. Rzeczywiście tak się niebawem stało.
Kinga przyczyniła się ponadto do hojnego wyposażenia przytułku, który powstał przy klasztorze klarysek w Zawichoście. Przekonała bowiem Bolesława, aby nie żałował na ten cel środków, a także dopilnował szybkiego ukończenia budowy kościoła dla posługujących franciszkanów i klasztoru, gdzie miały żyć klaryski.
Cudowne interwencje
Kinga chętnie odwiedzała kościoły i kaplice napotykane podczas podróży po ziemiach swego księstwa. Zazwyczaj wstępowała do nich boso i długi czas spędzała na modlitwie. Wspierała też stróżów tych świętych miejsc, zwłaszcza gdy były poświęcone Dziewicy Maryi. W Skaryszewie doszło do niecodziennego zdarzenia. Gdy Kinga z dwórkami chciała wejść do tamtejszego kościoła, na drodze stanął zły duch pod postacią ogromnej starej kobiety, która chciała wystraszyć pobożne damy. Księżniczka przegoniła zjawę znakiem krzyża i weszła do środka przez drzwi, które same się przed nią otworzyły.
W 1247 roku Kinga podczas odwiedzin u rodziców na Węgrzech poprosiła ojca o jedną z kopalni soli. Gdy Bela IV zgodził się na to, wrzuciła do szybu swój pierścień, modląc się do Boga o obfitość soli również w swojej nowej ojczyźnie. Klejnot odnaleźli w pierwszej wykopanej bryle górnicy poszukujący tego naturalnego dobra w Bochni. Mało tego, podczas pobytu na Węgrzech Kinga ocaliła życie swemu ojcu, gdy odkryła spisek przeciwko niemu i poleciła swym rycerzom rozbrojenie nieprzyjaciół króla.
Franciszkańskie powołanie
W 1270 roku Kinga straciła oboje rodziców. Po ich śmierci razem ze swym mężem powitała na Wawelu nowego króla Węgier, Stefana V. W tym czasie na dwór w Nowym Korczynie przybył Boguchwał, franciszkanin, spowiednik Salomei, który opowiedział o życiu i cudach klaryski ze Skały. Pod wpływem jego relacji Kinga zapragnęła pójść w ślady bratowej. Przebywając wciąż na dworze, zaczęła prowadzić pokutny i ubogi tryb życia, pełen umartwień i postów. W końcu złożyła profesję u franciszkanów w Krakowie, pragnąc żyć ideałami Świętego Franciszka. Odtąd pragnęła zjednoczenia z Ukrzyżowanym. Nawet swoją koronę poleciła przetopić na krzyż. Przyczyniła się do kanonizacji biskupa Stanisława ze Szczepanowa. Brała ponadto w opiekę potrzebujących, ponieważ troska o lud była spójna z jej wewnętrzną duchowością i religijnością.
2 marca 1257 roku Bolesław Wstydliwy przekazał na własność swej żonie Ziemię Sądecką. Okazał jej w ten sposób wdzięczność za okazywane wsparcie, które polegało między innymi na przekazaniu środków z posagu na żołd dla służących mu rycerzy. Kinga okazała się dobrą i troskliwą organizatorką życia na swych nowych ziemiach. Dbała o ich zaludnienie, rozwój rolnictwa, rzemiosła i kultury. Postarała się też o lokację miasta Sącz na prawie magdeburskim.
Święta klaryska
W końcu, po śmierci męża Bolesława, która nastąpiła w 1279 roku, Kinga mogła pełniej pójść za przykładem Salomei. Na swoich ziemiach ufundowała klasztor klarysek. Akt fundacyjny wydała 6 lipca 1280 roku. Trzy lata później papież Marcin V zatwierdził fundację.
Po uporządkowaniu spraw doczesnych Kinga mogła wreszcie poświęcić się jedynie Bogu, prowadząc życie kontemplacyjne. We wspólnocie dawała przykład pokory, surowego ubóstwa, ascezy i modlitwy. Pełna energii i witalności kobieta, mając pięćdziesiąt osiem lat, zaczęła poważnie chorować, tak że potrzebowała teraz pomocy, nawet by dojść do kaplicy. Ową słabość przyjęła z pokorą w cichości serca. Co więcej, chciała pracować. Wykonywała więc kobiece prace na potrzeby kościołów i ubogich. Przekazywała też stopniowo siostrom ostatnie pouczenia i zachęty.
Kinga zmarła 24 lipca 1292 roku i została pochowana w klasztornej kaplicy. Krótko przed śmiercią ujrzała w wizji swych niebiańskich przyjaciół: Świętego Jana Chrzciciela, Świętego Jana Ewangelistę i Salomeę. Została beatyfikowana w 1690 roku, a trzysta lat później, 16 czerwca 1999 roku, kanonizowana przez Jana Pawła II.
Judyta Katarzyna Woźniak OSCCap, tekst opublikowany w: Głos Ojca Pio 4(154) lipiec/sierpień 2025
Polecamy: glosojcapio.pl oraz: e-serafin.pl
W opracowaniu tekstu korzystałam z książki s. Elżbiety Sander OSC, Życie z ducha jest lepsze, Kraków 2020.