św. Franciszek z Asyżu

Samotność pełna obecności Boga

7 stycznia 2025

Pierwsze świadome poszukiwanie samotności w życiu św. Franciszka z Asyżu miało miejsce w początkach nawrócenia, gdy doświadczony chorobą po opuszczeniu więzienia w Perugii, zgodnie z zapisem pierwszego biografa: „Skruszony długą chorobą, jak na to zasługuje taki upór ludzki (…) wszedł w siebie i zaczął się zastanawiać” (VbF 3,2).

Kolejnym bodźcem do poszukiwania odosobnienia był Boży nakaz otrzymany w Spoleto: „wróć do ziemi twojej, ponieważ widzenie, które miałeś, jest zapowiedzią dzieła duchowego, które wypełni się w tobie z woli Bożej, a nie ludzkiej” (Leg M I,3,7). Franciszek posłuszny głosowi zarzucił plany rycerskich podbojów i oddał się rozmyślaniom nad sensem życia i swoją przyszłością. Próbował odsunąć się od spraw handlowych i hałaśliwego towarzystwa rówieśników (por. Leg M I,4).

W samotności rozeznawał swoje powołanie, co wiązało się z walką duchową i konkretnym cierpieniem: „Żył jednak w strasznych cierpieniach i wielkiej udręce duszy, nie mogąc wycofać się z wprowadzenia w czyn tego, na co się zdecydował w sercu. Nacierały nań kolejno najróżniejsze myśli, a ich natarczywość wstrząsała nim coraz okrutniej. Wewnątrz bowiem płonął ogniem Bożym, nie mogąc ukryć okazania na zewnątrz żarliwości ducha. Żałował, iż niegdyś grzeszył tak ciężko, ale dawne czy obecne błędy straciły dla niego wszelką radość, nie miał jednak pewności, czy będzie wierny na przyszłość. Z tego też powodu, kiedy wychodził z groty, by wrócić do swego towarzysza, tak był zmęczony, że wydawało się, iż przemieniał się w innego człowieka” (3Soc 12,7).

Na skutek decyzji o życiu w ubóstwie wszedł w konflikt z ojcem i zmuszony był szukać przed nim schronienia w oddalonej grocie. Samotny pobyt w tym miejscu miał charakter duchowych rekolekcji, gdyż poszcząc trwał na modlitwie i błagał ze łzami, „by Pan uwolnił go od szkodliwego prześladowania i (…) udzielił mu łaski potrzebnej do zrealizowania jego pobożnych życzeń” (3Soc 16,10). Gdy po około miesiącu opuścił swoje schronienie i powrócił do Asyżu, spotkał się z kpiną i agresją ze strony mieszkańców. Był jednak na tyle silny wewnętrznie, że „przechodząc jak głuchy pośród tych krzyków, niezłomny, nieporuszony żadną z tych krzywd, wyrażał Bogu wdzięczność” (3Soc 17,6), „nieporuszony ani słowami, ani niezłamany biciem ni więzieniem, znosząc wszystko cierpliwie, stał się jeszcze bardziej chętny i zdecydowany w dążeniu do świętego zamiaru” (3Soc 18,1).

Kolejny, tym razem około dwuletni etap doświadczania samotności związany jest z początkami ewangelicznego życia, gdy w stroju pustelnika remontował zrujnowane kościoły w pobliżu Asyżu. Taki pokutniczy sposób życia w samotności nie trwał jedynie do momentu pojawienia się pierwszych naśladowców, bowiem Franciszek systematycznie, przez całe zakonne życie udawał się do pustelni, przynaglany oblubieńczą miłością do Chrystusa: „dzięki miłości Chrystusa starał się duchem pozostawać w obecności Boga i dlatego nieustannie się modlił” (LegM X,1).

Franciszkowe umiłowanie samotności i modlitwy trafnie oddaje plastyczny opis Tomasza z Celano: „jego największym staraniem było pozostać wolnym od wszystkiego, co jest na świecie, iżby nawet na jedną godzinę nie zburzyło mu pogody ducha coś, co uważał za proch i pył. Na wszystkie rozproszenia od zewnątrz okazywał się niewrażliwy i dlatego z całych sił powściągał zmysły zewnętrzne oraz trzymał na wodzy poruszenia ducha, przebywając z samym tylko Bogiem. Zagnieżdżał się w zagłębieniach skały, a w rozpadlinie przepaści jego zamieszkanie. Z prawdziwie szczęsnej pobożności pogrążał się w niebiańskich sferach, a pełen wyniszczenia cały zagłębiał się długo w ranach Zbawiciela. Dlatego często wybierał miejsca samotne, aby całkowicie móc kierować ducha do Boga” (VbF 71,2).

Św. Bonawentura precyzuje motywy jego systematycznych pobytów w licznych eremach: „Franciszek zrozumiał podczas modlitwy, że Duch Święty tym doskonalej obdarza ludzi swoją upragnioną obecnością, im bardziej są oni oddaleni od światowego hałasu” (LegM X,3,1). Nie mniej istotnym czynnikiem była wrażliwość na Boże natchnienia oraz wysoki poziom emocjonalności, który sprzyjał intymności w relacji z Bogiem i pragnieniu odosobnienia: „Zawsze szukał miejsca samotnego, w którym mógłby zespolić ze swym Bogiem nie tylko ducha, ale i całe ciało” (Mem 94).

Osobistej potrzebie bycia blisko Boga towarzyszyła troska o zbawienie bliźnich, ulżenie ich cierpieniu i głoszenie im Dobrej Nowiny, gdyż według Juliana ze Spiry: „Tam bowiem [pustelnie, samotna modlitwa] najpierw się nauczył tego, czego potem innych uczył. Nauczył się zaś nie tego, żeby w tym, co mówił, słowa starannie łączył, lecz tego, że ponad miarę ludzkiego wykształcenia, pijąc tak bardzo obficie ze zdroju nauki niebieskiej, stał się pełen nie słów raczej, lecz mocy Ducha, aby w odpowiednim czasie wytrysnąć dla bliźnich” (Jl 57,6-7). Systematycznie udawał się na pustelnie, a przebywając wśród ludzi udawał się sam nocą do opuszczonych kościołów, by tam w ciszy kontemplować Boga. Ta nocna modlitwa niejednokrotnie związana była z walką z demonem, który nie tylko podsuwał mu różne pokusy, „ale i w jakiejś obrzydliwej postaci wręcz z nim walczył” (Jl 57,5).

Św. Bonawentura umieścił w Legenda Maior opis pełnej ekspresji modlitwy Franciszka: „Mąż Boży, zaznając samotności i spokoju, przepełniał lasy płaczem i skrapiał łzami, bił się w piersi i w najskrytszych miejscach poufale rozmawiał z Panem. Tam odpowiadał Sędziemu, tam błagał Ojca, tam rozmawiał z Przyjacielem. Tam też był obserwowany przez braci, gdy usłyszeli donośny płacz, z jakim wstawiał się do Bożej łaskawości za grzesznikami i użalał się tak głośno, jakby naocznie widział mękę Pana” (LegM X,4,1-2).

Z czasem Franciszek stworzył własną, specyficzną koncepcję podziału czasu: „Nauczył się bowiem tak roztropnie dzielić czas dany mu do zbierania zasług, że częściowo poświęcał go pracy dla dobra bliźnich, a częściowo skupieniu i kontemplacji. Dlatego według wymogów miejsc i czasów oddawał się staraniom o zbawienie innych, a później opuszczał zgiełkliwe tłumy, by udać się na spokojne miejsca w poszukiwaniu tajemnic samotności. Oddając się tam swobodnie Panu, oczyszczał proch, który mógł na nim osiąść, gdy przebywał wśród ludzi”(LegM XIII,1,2).

Do dziś Franciszkańskie eremy, jak Carceri, Greccio, La Verna, Poggio Bustone, La Foresta, czy Fonte Colombo, stanowią świadectwo ubóstwa i ascezy, ale przede wszystkim żarliwej miłości Franciszka do Chrystusa. Powtarzające się cyklicznie okresy samotności często połączone z postem oznaczają, że niemal 200 dni w ciągu roku spędzał w odosobnieniu, wiodąc życie pustelnicze. Dowodzi to, że zdecydowanie więcej czasu poświęcał kontemplacji, aniżeli czynnemu działaniu.

Biografowie wskazują konkretne skutki tego niecodziennego stylu życia opartego w znacznej mierze na kontemplacji. Są to: zanurzenie w Bożej miłości: „ wydawało się, że cały jest pochłonięty płomieniami Bożej miłości” (LegM IX,1,1); opanowanie natury: „Wypracował w sobie to staranne skupienie się podczas modlitwy tak, że bardzo rzadko doznawał rozproszeń” (LegM X,6,7); głębokie poznanie Boga: „Nieustanne oddawanie się modlitwie połączonej z ustawicznym ćwiczeniem się w cnotach, doprowadziło męża Bożego do zdobycia tak wielkiej jasności umysłu, że chociaż nie był biegły w Piśmie Świętym przez swoje wykształcenie, to jednak z dziwną bystrością umysłu wnikał w jego głębię oświecony blaskiem wiecznego światła. Nieskalanym umysłem zgłębiał ukryte tajemnice, a tam, gdzie nie sięga rozumowe poznanie uczonych teologów, wkraczało mistyczne uczucie kochającego” (LegM XI,1,1-3); osiągnięcie wewnętrznej równowagi i pokoju: „święty przebywał sam ze sobą, chodził po przestrzeni swego serca, gotował w sobie godne Bogu mieszkanie” (VbF 43).

Jako dobry ojciec, zatroskany o losy synów, zawarł w swych Pismach liczne wskazówki pomagające braciom prowadzić głębokie życie kontemplacyjne, także pośród codziennych obowiązków. Są to: zachęty do milczenia: „niech starają się raczej, o ile Bóg da im łaskę, zachowywać milczenie” (1Reg 11,2); usilnego rozeznawania woli Bożej: „nic innego nie mamy czynić, tylko spełniać wolę Pana i Jemu samemu się podobać” (1Reg 22,9) oraz otwartości na Ducha Świętego: „nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z jego uświęcającym działaniem” (2Reg 10,8). Do braci wędrujących przez świat skierował pouczenie: „Gdziekolwiek jesteśmy i wędrujemy, mamy celę ze sobą: celą jest bowiem brat ciało, a dusza jest pustelnikiem, który przebywa wewnątrz celi, aby modlić się do Boga i rozmyślać. Dlatego, jeżeli dusza nie pozostanie w spokoju i samotności swojej celi, niewielki pożytek przyniesie zakonnikowi cela zrobiona rękami” (CAss108).

Niekiedy do głębokiego spotkania Franciszka z Bogiem dochodziło w pełnych zgiełku miejscach publicznych, a wówczas zasłaniał się płaszczem, wykorzystując go niczym celę dającą schronienie przed ciekawskimi spojrzeniami. Gdy nie mógł tego uczynić, w poszukiwaniu intymności zasłaniał twarz rękawem: „zawsze odgradzał się czymś od otoczenia, aby nie poznali pieszczot Oblubieńca” (Mem 94).

Wielu braci zainspirowanych przykładem Franciszka, wybierało czasowo życie pustelnicze, koncentrując się na kontemplacji, np. brat Sylwester, czy brat Idzi, który w latach 1215-1216 wędrował od jednej pustelni, do drugiej, a jego życie eremickie obfitowało w doświadczenia mistyczne, podobnie jak św. Klary, która w klauzurze spędziła ponad czterdzieści lat, motywowana zachętą Franciszka: „Nie oglądajcie się na życie, które płynie na zewnątrz, bo życie z ducha jest lepsze (ZUbP 3).

Cennym świadectwem życia eremickiego pierwszych braci jest Reguła dla pustelni. To dokument poświadczający radykalizm pierwszych braci mniejszych oraz nowość franciszkańskiej duchowości w Kościele, gdyż funkcjonowanie pustelni franciszkańskich, w których bracia mieszkali razem, inspirowane było ewangelicznym domem w Betanii, gdzie centrum stanowi Chrystus, a pozostali mieszkańcy usługują, lub są wsłuchani w Jego Słowo. Taka organizacja eremu stała się miejscem budowania ścisłych więzi rodzinnych i macierzyńskich między braćmi, zgodnie z pragnieniem Franciszka wyrażonym w Regule: „I gdziekolwiek bracia przebywają lub spotkaliby się, niech odnoszą się do siebie jak członkowie rodziny. I niech jeden drugiemu z zaufaniem wyjawia swoje potrzeby, jeśli bowiem matka karmi i kocha syna swego cielesnego, o ileż troskliwiej powinien każdy kochać i karmić swego brata duchowego” (2Reg 6,7-8).

Życie wspólnotowe wymaga przełamywania egoizmu, rezygnacji z osobistych upodobań oraz akceptacji odmienności, by stworzyć przestrzeń rzeczywistego spotkania z drugim człowiekiem. Choć koegzystencja nie jest możliwa bez konfliktów i konfrontacji odmiennych poglądów i postaw, ostatecznie to zwyczajna droga dojrzewania człowieczeństwa i rozwoju miłości, stąd Franciszek wskazuje na wyższość braterstwa nad życiem pustelniczym: „I niech to ma dla ciebie większą wartość, niż życie w pustelni” (LM 8).

Tomasz z Celano opisał pustelniczą wspólnotę braci mniejszych z Hiszpanii żyjącą według Reguły dla pustelni: „mieszkają w pewnej bardzo ubogiej pustelni. Ułożyli sobie życie tak, że połowa ich zajmuje się sprawami domowymi, a druga połowa poświęca się kontemplacji. Co tydzień zmieniają się w ten sposób, że część aktywna przechodzi do kontemplacji, a kontemplujący wracają do wykonywania pracy” (Mem 178,3). Zaznaczył, że gdy Franciszek usłyszał o ich sposobie życia, „z radości nie mógł się opanować” (Mem 178,14) i z wdzięcznością błogosławił Boga.

Źródła biograficzne podają też wiele szczegółów Franciszkowych pobytów na pustelni. Zestawione razem prezentują ciekawy obraz jego osoby i przekonań, np. udając się do miejsc samotnych zabierał ze sobą kilku braci, „aby bronili jego spokoju przed wszelkim zgiełkiem przychodzących do tego miejsca” (Jl 58,1). Gdy jedne ze świąt Wielkanocnych spędzał w pustelni tak daleko położonej od siedzib ludzkich, że nie mógł swym zwyczajem prosić okolicznych mieszkańców o jałmużnę, poprosił o nią swych braci (por. LegM VII,9), z kolei podczas świąt Wielkanocnych spędzanych w pustelni w Greccio, wzburzony obficie zastawionym stołem przyszedł w przebraniu żebraka i otrzymaną od braci jałmużnę zjadł siedząc na ziemi, by w ten sposób przypomnieć braciom o ich powołaniu do życia w ubóstwie i prostocie (por. Mem 61).

Często pobyt Franciszka w pustelni połączony był z postem, jak wtedy, gdy w 1211 roku 40 dni samotnie przebywał na wyspie na Jeziorze Trazymeńskim i przez ten czas zjadł zaledwie połowę niewielkiego bochenka chleba (por. Atus 6). Według Actus: „ponieważ nie było tam żadnego mieszkania, gdzie mógłby głowę oprzeć, wszedł w pewien gęsty żywopłot, którego ciernie uczyniły jakby chatkę i trwał tam niewzruszony przez całe czterdzieści dni, nic nie jedząc ani nie pijąc”; czy podczas jednego z sześciu1. pobytów na górze La Verna, gdzie w jednej celi spożywał posiłek, w innej zaś modlił się i odpoczywał (por. CAss 87); niekiedy powodowany potrzebą większej intymności i ochrony przed niedyskrecją ciekawskich, modląc się w celi, zasłaniał się dodatkowo parawanem zrobionym z mat, jak miało to miejsce w Porcjunkuli (por. CAss 54), czy San Damiano (por. CAss 83,10).

W czasie odosobnienia oddawał pierwszeństwo Bożym natchnieniom i unikał spotkań nawet z braćmi: „Święty Franciszek miał zazwyczaj spędzać cały czas w samotnej celi i wracać do braci powodowany wyłącznie koniecznością przyjęcia posiłku. Ale nie wychodził na posiłki w oznaczonych godzinach, ponieważ najczęściej opanowywał go całego nieodparty głód kontemplacji” (Mem 45), w innym miejscu jest wzmianka o tym, że „[został ustalony przez] świętego Ojca zwyczaj, że jeśli nie przychodził punktualnie w godzinie posiłku, a bracia chcieli zaczynać, zezwalał, aby bracia zasiadali do stołu i jedli” (CAss 74,5); przebywając po zakończeniu czterdziestodniowego postu w pustelni Poggio Bustone, oskarżył się publicznie z hipokryzji, jako, że z powodu choroby musiał odstąpił od zwykłej surowości w umartwianiu się (por. Mem 131).

Według Speculum Perfectionis: „Powiedział też raz do swoich towarzyszy: „W taki sposób chcę żyć w pustelniach i w innych klasztorach, gdzie przebywam, jak gdyby wszyscy ludzie mnie widzieli. Jeżeli bowiem sądzą, że jestem świętym człowiekiem, a nie prowadziłbym życia, które przystoi świętemu człowiekowi, byłbym obłudnikiem” (SpPerf 62,6). Samotna modlitwa związana z pokutą sprzyjała rozpamiętywaniu własnej grzeszności: „w gorzkości swej duszy powracał myślą do lat źle przeżytych, często powtarzając te słowa: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”(VbF 26,4). Zgodnie z tradycją pustelniczą czas spędzony w eremie poświęcał modlitwie i pracy ręcznej. Gdy pewnego dnia podczas odmawiania tercji uległ rozproszeniu przypominając sobie o naczyniu, które niedawno zrobił, „w uniesieniu ducha spalił je mówiąc: ofiaruję je Panu, ponieważ przeszkodziło mi w ofierze Jemu składanej” (LegM X,6,9).

Franciszek wielokrotnie przypominał braciom o potrzebie modlitwy oraz prostego i ubogiego życia. Autor Zbioru Asyskiego włożył w jego usta pochwałę przebywających w pustelniach: „Ci moi bracia są rycerzami okrągłego stołu, którzy ukrywają się w miejscach samotnych i odosobnionych, aby gorliwiej oddawać się modlitwie i rozmyślaniu, opłakując grzechy swoje i innych; ich świętość znana jest Bogu, a braciom i ludziom czasem jest nieznana. A kiedy ich dusze zostaną przez Aniołów przedstawione Panu, wtedy Pan ukaże im owoc i zapłatę tych trudów, mianowicie wiele dusz, które zostały zbawione dzięki ich modlitwom” (CAss 103,13).

Bracia św. Franciszka widząc, jak wielką wartość ma dla niego życie kontemplacyjne, kontynuowali je z wielką troską. Kolejne reformy Zakonu oprócz powrotu do surowego ubóstwa i przestrzegania Reguły ad litteram, często optowały za tworzeniem eremów, gdzie łatwiej było o przestrzeń ciszy, a tym samym warunki do prowadzenia życia pokutnego, skoncentrowanego na Bogu. Także dziś tradycja życia pustelniczego jest żywo obecna w rodzinie franciszkańskiej, szczególnie podtrzymują ją Bracia Mniejsi Kapucyni.

s. Chrystiana Anna Koba CMBB

Przypisy:

  1. Por. Źródła Franciszkańskie, red. R. Prejs OFMCap, J.Z. Kijas OFMConv, Kraków 2005, s. 1619, przypis dolny.

Może Cię również zainteresować