św. Weronika Giuliani

Radość Zmartwychwstania u św. Weroniki Giuliani

6 maja 2023

Duchowość Świętej Weroniki Giuliani kojarzy nam się przede wszystkim z cierpieniem. Mistyczka jednoczyła się z Chrystusem w Jego Męce. Cierpiała i modliła się w intencji nawrócenia grzeszników i dusz cierpiących w czyśćcu. Na swoim ciele przez wiele lat nosiła stygmaty.

W okresie paschalnym, który przeżywamy, chcemy ukazać ją z nieco innej strony. Zbiór kilku fragmentów Dziennika Świętej Weroniki, zapisanych przez nią w Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego przez kolejne lata jej życia zakonnego odsłaniają przed nami radosny wymiar jej doświadczeń.

Świętowanie Zmartwychwstania Chrystusa w kolejnych latach jest dniem odnowienia mistycznych zaślubin. Opisy jej przeżyć w tych dniach są pełne uniesień, radości, której Weronika nie umiała w sobie pomieścić, ale przede wszystkim nieskończonej miłości, którą została obdarzona i na którą próbowała przynajmniej w niewielkim stopniu odpowiedzieć.

Kiedy moja dusza zdaje się wzlatywać w tych uniesieniach w Bogu, znajduje się w obecności swego Pana cała rozradowana. Wydaje jej się, jakby wyszła z bardzo ciemnego więzienia; a znajdując się od razu w centrum, którym jest Bóg, nie może ustać; ten ruch doprowadza ją do szaleństwa, a to szaleństwo jest próbką miłości. Ta miłość każe jej się obracać, ale bez ruchu, bo tylko w jej centrum zamknięte jest całe szczęście, które nasyca duszę, a ta jest cała zadowolona. A kiedy wraca do siebie, wszystkie sprawy ziemskie ją męczą. Wydaje się, że człowieczeństwo nie jest w stanie przyjąć więcej. Jedzenie i picie służy bardziej jako męka niż cokolwiek innego, podobnie jak odpoczynek. O Boże! Wydaje mi się, że nie ma innego odpoczynku, jak tylko sam Bóg; a jednak w innych chwilach czuję, że mogę znaleźć ten odpoczynek tylko przez jakieś cierpienie.

Drugiego dnia Paschy, gdy rano trwałam na modlitwie, wydawało mi się, że otrzymałam od Pana wewnętrzne zaproszenia, odczuwałam Go również obok siebie. Rozpalało to wielkie gorąco w sercu, tak że nie mogłam znaleźć odpoczynku. Biegałam jak szalona; znajdowałam się raz w jednym raz w innym miejscu. Zapraszałam wszystkie stworzenia, aby kochały wraz ze mną Najwyższe Dobro. Czułam bowiem coś nowego.

Wydawało mi się, że zostałam zaproszona na wielką ucztę. Tak zapraszał mnie Jezus, mój Oblubieniec. Słyszałam Go w moim sercu. Wydawało mi się, że mówił, iż chciał, abym wszystko, co przygotował, wykorzystała według mojej woli i że dał mi nad tym władzę. I tu mi wyjawił, w ekstazie, że ta uczta to wszystkie Jego święte zasługi i cała Jego najświętsza Pasja. (Pascha 1694; D 1,256.310)

 

Po przyjęciu Komunii świętej, miałam skupienie, w którym otrzymałam wizję Naszego Pana. Wydawało mi się, że był cały chwalebny, ze świętymi ranami bardzo jaśniejącymi, szczególnie jaśniała rana boku. Wydawało mi się, że była pełna drogocennych pereł, i dał mi zrozumieć, że to wszystko sprawiało Mu wielką przyjemność.

Na drodze komunikacji wewnętrznej, pozwolił mi zrozumieć, że wszystkie te perły były cierpieniami jego umiłowanych dusz i że również ja do nich należę. Pozwolił mi dobrze zrozumieć, jak bardzo mu się podoba cierpienie dla jego miłości. Prosiłam Go, aby mi udzielił tej łaski, jeśli było to jego wolą, aby dał mi w posiadanie czyste cierpienie, jedynie dla Jego chwały, i aby wypełniać, we wszystkim, Jego najświętszą wolę. (Pascha 1695; D 1, 453).

 

Wydaje mi się, że pamiętam, że w 1697 roku, z uroczystość Zmartwychwstania, nocą, przed matutinum, miałam ekstazę, w której Pan dał mi poznać, że chciał przyjść realnie, aby odmówić ze mną matutinum. W ten sposób wydaje mi się, że podczas intonowania wspomnianego matutinum, słyszałam Pana obok mnie, jakby był zwykłą osobą. Nie mogę opisać dokładnie wszystkiego, czego doświadczyłam, ponieważ nie pamiętam dobrze wszystkiego. Opowiem to niewiele, które pamiętam.

Wydaje mi się, że w pierwszej antyfonie która mówi: Jestem, który Jestem, wydaje mi się, że dał mi odczucie obecności Bożej. Słysząc siostry, które wypowiadały tę antyfonę, On powtarzał: Jestem, który Jestem. Nie mam serca ani języka, aby wyrazić skutki zjednoczenia z Nim we mnie. Serce podskakiwało. Nie wiem, jak to przeszłam, ponieważ nie byłam w sobie, ale wydawało mi się, że tam byłam. Zgodnie z wypowiadanymi słowami otrzymywałam różne oświecenia.

W pierwszym psalmie wydaje mi się, że utwierdziłam się cała w Nim i przyciągnął do siebie mój umysł, moje władze, serce i całą mnie. Gdy wypowiadano te słowa: ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą
, wydaje mi się, że utwierdziłam się cała w Jego świętej woli.

W drugim psalmie, podczas słów, które mówią: Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w dziedzictwo
i w posiadanie Twoje krańce ziemi
, (…) On wyznaczył siebie na moje dziedzictwo i własność. O! Boże! Nie mogę wyrazić tej radości, którą odczuwała moja dusza. (Pascha 1697; D 1,131)

 

Tej nocy, po długim cierpieniu, miałam wizję Jezusa Chwalebnego, który mi powiedział: O moja umiłowana. Oto jestem. Powiedz mi: Czego pragniesz? Mówiąc tak, ukazał mi tę drogocenną obrączkę, poprzez którą miesiące wcześniej, zawarł ze mną zaślubiny. Tak mi powiedział: Teraz pragnę odnowić te zaślubiny, aby pokazać ci, jak bardzo cię kocham. Gdy to mówił, wszystko zniknęło. W tym momencie powróciłam do siebie z wielkim pragnieniem tego, co mi obiecał. Wydawało mi się, że oszaleję ze szczęścia. Nie mogłam zrobić nic innego, jak głośno zawołać: O Miłości, O Miłości, kiedy zjednoczę się cała z Tobą? Już, już, więcej się nie opóźniaj; przyjdź do mnie, uczyń to, co powiedziałeś; już czas. Czułam, że Pan dał się słyszeć na drodze wewnętrznych oświeceń dotyczących poznania Jego. Z gorącym pragnieniem, aby bardziej cierpieć mówiłam: Mój Boże, jeśli dodasz miłość, dodaj również cierpienie. A On mi mówił: Bądź spokojna, zadowolę cię w tym. Trwałam tak aż do przyjęcia Komunii świętej.

Po Komunii świętej, miałam wizję podobnie jak w nocy, z udziałem wielu świętych i Błogosławionej Dziewicy. Natychmiast Pan odnowił zaślubiny, jak czynił to innymi razy, i utwierdził mnie jako miłośniczkę cierpienia, pośredniczkę między Nim i grzesznikami. Zostawił mi na palcu obrączkę, mówiąc mi, że następnej nocy, powróci i ją zabierze. (Pascha 1699; D 2,448-449)

 

Wydawało mi się, że słyszę jakby wewnętrzny głos, który powiedział do mnie: A co czuje twoje serce, gdy idziesz odpocząć, podczas gdy jutro rano Pan ma przyjść do ciebie? Naraz poczułam się bardzo rozpalona pragnieniem Boga Sakramentalnego. Poszłam się położyć, ale nie było możliwe, abym mogła zmrużyć oczy, abym mogła zasnąć.

Wydawało mi się, od czasu do czasu, że znajdowałam się poza sobą, z powodu szczęścia jakie odczuwałam. Chciałabym w każdej chwili zaprosić go, ale wiedziałam, że mój głos nie był wystarczający, aby spełnić to zadanie. Prosiłam Błogosławioną Dziewicę, aby Ona to czyniła w moim imieniu. Raz polecałam się świętym mężczyznom, raz świętym kobietom, raz całej ojczyźnie niebieskiej. Każda chwila wydawała mi się wiecznością. Czułam się jakby trawiona i przychodziło mi poznanie siebie. Poznawałam swoją niegodność, ale natychmiast myślałam o tej Miłości Nieskończonej, która z zaangażowaniem wymyśliła, aby uczynić tak wielki akt, aby zostawić siebie samego jako pokarm dla naszych dusz. Czułam się stała w wierze i nadziei, cała w Bogu. On swoją niezmierną miłością, działał i wypełniał we mnie  swą Boską wolę.

Wydaje mi się, że często przeżywałam ekstazy, ale krótkie. Wszystkie mnie w tym utwierdzały i rozpalały we mnie większe pragnienie tego Najwyższego Dobra. Kusiciel męczył mnie różnymi pokusami; ale nie miał mocy, aby odebrać mi tę stałą myśl. Czułam taką siłę, że gdyby powstało całe piekło przeciwko mnie, nie bałam się ani nie denerwowałam. Tak byłam stała w wierze i nadziei w Panu! Nie mogłabym tego nawet opowiedzieć. Tak przeżyłam całą noc. (…)

W tej chwili była Komunia święta. Przystąpiłam do niej z duszą pewną, że udzieli mi tej łaski. Gdy przyjęłam Komunię, znalazłam się poza zmysłami. W tym momencie, wydawało mi się, że miałam wizję Jezusa Chwalebnego. Postąpiłam jak zwykle; wzgardziłam wszystkim, ale nic to nie dało. Pan mi powiedział: Bądź spokojna, nie jestem demonem; to Ja, Jezus. Mówiąc to, objął mnie i pozwolił mi spocząć na swoim boku.

W tym momencie, dał mi wiele przekazów dotyczących swej Boskiej miłości; szczególnie na temat tych dwóch sakramentów: pierwszy to sakrament pokuty, a drugi Komunii świętej. Wewnętrznym uczuciem dał mi zrozumieć nieco z bezcennej wartości tych dwóch sakramentów. Podczas gdy pozwalał mi pojąć z jaką miłością zostawił na korzyść naszych dusz całego siebie, wydawało mi się wtedy poznać, że nigdy, ale to nigdy nie byłam przygotowana i w dobrej dyspozycji, aby przyjąć Go z czystością i szczerością intencji. Nie mówię z tą godnością, z jaką się oczekuje; ponieważ nie jestem nigdy godna, aby zbliżyć się do tak wielkiej miłości. Nie potrafię piórem wyjaśnić w jaki sposób otrzymałam światło i odczucie i jasność na ten temat.

Tu zrozumiałam, że aby zbliżyć się z bardziej prawą intencją, dusza powinna najpierw przeżyć dobrze sakrament spowiedzi. Miałam też wtedy pewne światło wewnętrzne, jak powinnam przystępować do trybunału spowiedzi, z jakim uczuciem pokory, z jakim bólem za popełnione winy, z jakim postanowieniem, aby nie upaść nigdy więcej, z jaką pewnością powinniśmy myśleć, że spowiednik jest w miejscu Boga. Mówi on w imieniu Boga. (Pascha 1700; D 2, 622-623)

 

Tego poranka, podczas Komunii świętej, Bóg dał mi szczególną łaskę doświadczenia bólu z powodu wszystkich moich grzechów. Pozwolił mi zrozumieć, że często będzie mi dawał to ćwiczenie pokutne, abym dobrze zrozumiała czym jest wina. W akcie bólu uniósł mnie poza zmysły w ekstazie i jednocześnie potwierdził mi to wszystko, co mi ukazał tej nocy. Zrozumiałam, że dziś, nie będzie bólu ani cierpień, ale jedynie da mi poznanie własnych grzechów. To będzie dla mnie większą udręką niż inne cierpienia. Czyni to, aby mnie przygotować na nowe cierpienia. Wydawało mi się zrozumieć, że mam Go prosić o łaskę uwolnienia dusz z czyśćca. I tak, prosiłam Błogosławioną Dziewicę, aby była pośredniczką, aby otrzymać tę łaskę. Byłam gotowa przyjąć każde cierpienie, aby tylko zostały uwolnione te biedne dusze z tak wielkich udręk. W ekstazie Bóg pokazał mi bardzo, bardzo wiele dusz, które szły do raju. Była ich tak wielka liczba, że rozum ludzki nie może tego objąć. To spowodowało we mnie tak wielką radość, że nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Wszystko to wydarzyło się przez wstawiennictwo Błogosławionej Dziewicy. (Pascha 1703; D 3, 114-115)

 

Laus Deo. Tego poranka, dzięki szczególnej łasce, podczas Komunii świętej, przeżyłam bardzo krótko odnowienie zaślubin. Jednak natychmiast Najświętsza Maryja wzięła obrączkę i utwierdziła mnie w cierpieniu. Niech wszystko wypełnia się na chwałę Bożą! Następnie miała miejsce rozmowa duchowa i spowiedź. Ojciec potwierdził, abym przez pośrednictwo moich aniołów poszła do stóp Najświętszej Maryi i aby tam przemawiały cierpienia i narzędzia, aby wyprosić wiele łask, zgodnie z jego intencją. W tej chwili pojawił się krzyż śmierci, a ja, aby być posłuszną, zapytałam Najświętszą Maryję w imieniu posłuszeństwa, jak długo powinnam cierpieć za tę trzecią duszę. Wydawało mi się, że zrozumiałam, że w sposób szczególny do Pięćdziesiątnicy; i że następnie, przedłuży się ono na dalsze miesiące. W tej chwili zniknął krzyż, zgodziłam się na cierpienie i utwierdziłam się w woli Bożej, wierności i posłuszeństwie. (Pascha 1714; D 3, 768)

 

Tej nocy, o 4.00 przeżyłam skupienie z wizją Najświętszej Maryi i Naszego Pana Zmartwychwstałego. Postępowałam jak zwykle, odrzucając wizję. Ale na nic się to nie zdało. Pan ukazywał mi swoje najświętsze rany, zapraszał mnie do nich. Wydawało mi się, że Najświętsza Maryja, jako kochająca matka, wzięła mnie za rękę i poprowadziła do swego Syna, mówiąc: Spójrz córko moja, w tej postaci mój Syn Najświętszy ukazał Mi się po swoim zmartwychwstaniu. W tym momencie, moja dusza doświadczyła czegoś nieznanego z miłości Bożej, stało się to przez pośrednictwo Najświętszej Maryi. Ona ofiarowała, w mojej intencji, swojemu Synowi, swoje serce zranione siedmioma mieczami. W tej ofierze serca Jezusa i Maryi spotkały się ze sobą, i wydawało się, że oba zapraszały moje zranione serce. W tej chwili zaczęło się ono tak mocno poruszać, że odłączyło się od swojego miejsca i w jednej chwili wydaje mi się, że zobaczyłam w ręce Najświętszej Maryi serce miłujące i że Ona, oddając mi to serce miłujące, wzięła serce zranione, spojrzała na nie, a następnie dała je swojemu Najświętszemu Synowi.

We wszystkim, czego smakowało zranione serce, jak mi się wydaje, na drodze miłości, uczestniczyła również moja dusza. Pośredniczką była w tym Najświętsza Maryja. Ona wyprosiła mi te łaski. Zwrócona do mnie, mówiła: Córko, to wymaga w tobie wierności, aby było w tobie ćwiczenie w pokorze poprzez wewnętrzne akty poznanie swojej nicości. Będzie to nieustanne ćwiczenie, kontynuowane i odnawiane poprzez uniżenie i umniejszenie pod stopami wszystkich. Będziesz tak czyniła według moich pouczeń. W jednej chwili pobłogosławiła mnie i wszystko zniknęło. Ja pozostałam natychmiast w poznaniu siebie. Wszystko niech będzie na chwałę Bożą! (Pascha 1715; D 3, 892-893)

 

Niedługo potem miała miejsce Komunia święta. W akcie, w którym Bóg sakramentalny przyszedł do mnie, otrzymałam łaskę trzech łask. Zaślubiny zostały odnowione, podobnie jak wczoraj rano, to znaczy z obrączką. Najświętsza Maryja powiedziała mi: Powiedz ojcu, że obrączkę chciałabym mieć przy sobie, zostawiam ci ją, abyś była posłuszna. Zrozumiałam, że w te świąteczne dni, otrzymam każdego poranka jakąś łaskę. (…) Wydaje mi się, że doświadczyłam w sobie, to znaczy w mojej duszy, na drodze przekazu nieco z tej radości, którą przeżywała Najświętsza Maryja, gdy zmartwychwstał jej Najświętszy Syn.

Uczestniczyła ona w tym wszystkim co teraz i przez całą wieczność, będzie się cieszyć, to znaczy w błogosławionej wizji. Ponieważ jako że uczestniczyła w mękach i cierpieniach Syna, tak jej dusza będzie uczestniczyła w tym wszystkim, czym cieszą się w raju. Wydaje mi się, że Bóg w tej chwili pozwolił mi zasmakować swojej boskiej miłości; dusza moja poczuła się porwana do Boga, a Bóg, jak magnes, przyciągnął mnie do siebie i odnowił w niej wszystkie dary i łaski, w sposób przewyższający wszystko to, co uczynił podczas mojego życia. Najświętsza Maryja ofiarowała mnie Najświętszej Trójcy: Ojcu Wiecznemu jako córkę, Słowu Wiecznemu jako oblubienicę, Duchowi Świętemu jako uczennicę. (Pascha 1717; D 3, 1082-1083)

 

Tego poranka, podczas Komunii świętej, otrzymałam łaskę trzech łask, a trzy Osoby Boskie potwierdziły moją duszę jako córkę, oblubienicę i uczennicę, jak innymi razy, dlatego o tym nie mówię więcej. Podczas Mszy świętej, miałam skupienie z wizją Najświętszej Maryi i Jezusa Zmartwychwstałego, oboje zaszczycili moją duszę, która zrozumiała i doświadczyła tej nierozerwalnej więzi. Miał rację św. Piotr, mówiąc na górze Tabor: Zrobimy trzy namioty (dosł. Tabernakula); ponieważ jak dusza jest pochłonięta przez Miłość Bożą i czuje w sobie Bożą Miłość, to tak dalece jednoczy ją z Bogiem, że wydaje się z Nim jednym.

W ten sposób nie zdaje sobie ona sprawy, że jest tu na ziemi, ale wydaje się jej że cieszy się samym rajem i tym wszystkim, czym cieszą się błogosławieni. Ona nie pragnie z tego korzystać, ale powróciwszy natychmiast na tę dolinę łez, wszystko wydaje się jej nowe, ale nic ją nie cieszy, i czuje się tak napełniona wszystkim, że wszystko przyprawia ją o mdłości. Co więcej, doświadczam tego, co tu mówię, jednak nie zmieniam się naprawdę. Tego poranka Maryja Najświętsza pozwoliła mi odpocząć na swoim łonie, jak uczynił Jezus św. Janowi podczas Wieczerzy. W tym odpoczynku, moja dusza zrozumiała wiele spraw, ale wszystkie w takich przekazach, których słowami nie da się wyrazić. (Pascha 1719; D 4, 81-82)

 

Gdy nasz Pan ukazał się swojej Najświętszej Matce, cały chwalebny i nieśmiertelny, z całym towarzystwem dusz Świętych Ojców, nie tylko przekazał jej j pozwolił uczestniczyć w jego ogromnej radości, ale pozwolił doświadczyć jej duszy tego wszystkiego, co On, jej Najświętszy Syn, miał w sobie. Jak Ona uczestniczyła, w swoim dziewiczym ciele, we wszystkich cierpieniach męki i śmierci Syna i była pomocniczką naszego odkupienia, tak wtedy miała udział w całej tej radości, tej nieskończonej miłości i tej ogromnej mocy. (…) Miłość pozwoliła mi zrozumieć, że Najświętsza Dziewica dawała mi zakosztować tego, co sama przeżyła w pierwszym spotkaniu Syna Chwalebnego, doświadczając w sobie wszystkiego, co czują dusze, które były tam z jej Najświętszym Synem. Ona, jasnym spojrzeniem, widziała je wyraźnie, w taki sposób, w jaki je widział jej Syn.

Tu, bardzo krótko, pojawiło się bardzo wielu świętych i dusze błogosławione. Wydawało mi się, że wiele z nich rozpoznałam. Wydawało mi się, że wszystkie chciały dać udział mojej duszy w całym dobru i radości, w których teraz i na zawsze, one się cieszą. (Pascha 1720; D 4, 220-221)

 

Moja córko, nakazuję ci i chce, abyś zapisała wszystko. Przypomnij sobie, że całą noc miałaś zawody z Bogiem. Wygrał je Bóg. Miłość Boża często porywała cię do Boga, a powracając do siebie, napotykałaś własną niemoc, zatrzymywałaś się w swej nicości, upokarzałaś się przed Bogiem i w akcie swojego unicestwienia prosiłaś o święte cnoty oraz wystawiałaś się na cierpienia i udręki. Miłość kochała przez ciebie i z tobą, a ty mówiłaś: Mój Boże, trzymaj ją w sobie, niech miłość kocha Ciebie za mnie. Ja nic nie mogę, moje są podłość, pogarda i opuszczenie. (…)

Podczas Komunii świętej miałaś spotkanie: Bóg i dusza. Jak tylko otrzymałaś Boga sakramentalnego, nastąpiło zjednoczenie, przewyższające poprzednie razy. Natychmiast znalazłaś się w tym morzu miłości, gdzie Bóg swą mocą ubogacił twoją duszę wszelką łaską, pozwolił ci uczestniczyć w sobie, w swojej bezmierności i wartości. A ty odpowiadałaś miłością. Nastąpiło doskonałe porozumienie, bo ze swojej miłości podzielił się z tobą sobą, a ty unicestwiłaś siebie. On dawał ci poznanie siebie i wtedy szły razem poznanie Boga i poznanie siebie. Zachodziło porozumienie, zostałaś wzięta do Boga i jednoczyłaś się z Jego wolą. (…)

W tym czasie ukazałam ci wspomniane serce i wszystkie te dusze błogosławionych i świętych i ponownie przytuliłam cię do swojego łona. Na drodze miłości twoja dusza uczestniczyła w tym wszystkim, co miało moje serce. W tym momencie pozwoliłam ci odpocząć na moim łonie; otrzymałaś szczególną łaskę, nagle, jakby w locie, przeniosłam do raju twoją duszę. Zjednoczoną ze Mną przywiodłam ją do Boga i tam zakosztowała ona tego, czego doświadczyłam, gdy mój Syn Najświętszy pociągnął mnie ze sobą do chwały i zostałam nazwana Matką Miłosierdzia i Wspomożycielką całego świata, poprzez Najświętszą Mękę, którą musiał cierpieć mój Syn i ja razem z nim. Tego poranka, moja córko, przed tronem Boga, wraz ze mną, twoją pomocnicą i matką zarazem, zostałaś potwierdzona jako pośredniczka między Bogiem i grzesznikami. (Pascha 1921; D 4, 451-453)

Może Cię również zainteresować