świadectwo

Tajemnica zaufania

11 grudnia 2018

Chcemy pochylić się nad tematem zaufania. Nie jest to temat prosty. Zaufanie jest ściśle związane z naszą tożsamością, z tym, kim jesteśmy; żeby zaufać komuś,trzeba się w pewien sposób odsłonić, pozwolić sobie na odkrycie swojej kruchości, zostawienie lęku o siebie. Jest to trudne, bo pierwszym odruchem jest troska o siebie, ochrona pewnej niezależności, samowystarczalności. A zaufanie wybija nas z tej orbity – pozwala powierzyć się komuś, prowadzić czy oprzeć na czyimś słowie.

W tych dniach będą nam towarzyszyły dwie kobiety: Maryja i Klara. Będziemy słuchać ich słów, patrzeć na ich postawy, wybory i będziemy próbować zrozumieć i odkryć tajemnicę ich życia – zaufanie.

Na początek chcemy przyjrzeć się Maryi w dwóch dobrze nam znanych fragmentach – Zwiastowania ( Łk 1, 26-38 ) i Magnificat (Łk 1, 46-55).

Zwiastowanie zaczyna się od spotkania:

Anioł wszedł do Niej i rzekł…może to zwyczajne słowa i często przytaczane. Ale jeśli spróbowalibyśmy usłyszeć je na nowo to odkryjemy dwie ważne informacje o Maryi – Ona pozwala Aniołowi wejść do siebie, czyli do swojego życia, do swojej codzienności i słucha – słyszy jego słowa. Bóg ma swobodę dotarcia do Niej, Ona nie stawia Mu przeszkód, barier, pozwala Mu mówić, wtedy kiedy On chce a nie tylko wtedy, gdy Ona jest na to gotowa. To znaczy, że postawa słuchania jest w niej żywa i aktywna niezależnie od tego, czy jest w świątyni, czy w domu, czy jest odświętnie ubrana, czy zmywa naczynia. To dla nas bardzo ważna wskazówka, która dotyka też naszej tożsamości, naszej istoty. Często jest w nas lęk czy jesteśmy wystarczająco godni, czy podobamy się Bogu, czy się nie gorszy nami… często jest w nas lęk, że nie zasługujemy na uwagę, miłość –  a ten lęk zamyka drzwi Bogu, Jego słowu.

Być może pierwszym krokiem w kierunku zaufania będzie zobaczyć to, że Bóg chce do nas mówić w każdym czasie, w każdej sytuacji, nie tylko w momentach naszej pełnej koncentracji duchowej czy psychicznej. On chce mówić do nas i o nas i chce mówić o sobie –objawiać nam siebie. samego.

Dalej Anioł mówi do Maryi:

-znalazłaś łaskę u Boga, oto poczniesz i porodzisz Syna…Bóg przychodzi do Maryi z obietnicą, trudną obietnicą, zaskakującą i po ludzku niewyobrażalną. Podobną obietnicę Gabriel przekazuje Zachariaszowi – zapowiada poczęcie i narodzenie Jana Chrzciciela. Sytuacja jest podobna w swojej niezwykłości, niewykonalności w ludzkim rozumieniu. Jak na to reagują Maryja i Zachariasz? Zachariasz pyta: na podstawie czego to się stanie?  Zachariasz pyta, jaką ma gwarancję, że to się stanie, na czym może się oprzeć? Maryja zadaje zupełnie odmienne pytanie: w jaki sposób to się stanie? Ona nie zastanawia się czy to będzie możliwe, ale jak się to stanie? Wie, że nawet to, co po ludzku nie jest do zrealizowania, dla Boga nie stanowi problemu, nie ma w Niej cienia zawahania. Skąd Ona wie, że dla Boga nie ma nic niemożliwego? Że to” Pan daje śmierć i życie”? ( 1 Sm 2, 6). Dlaczego Mu ufa?

 Odpowiedź dotyka dwóch rzeczywistości – poznania siebie i poznania Boga.

-oto Ja, służebnica Pańska niech mi się stanie według twego słowa. Maryja wie, kim sama jest – mówi „oto ja”; zwyczajne, proste „jestem”– staje przed Nim taka, jaka jest, nie taka, jaką chciałaby być. To bardzo delikatna, subtelna różnica. Postawa Maryi może stać się inspiracją dla naszej modlitwy:  „oto jestem Panie, w tym wszystkim, co teraz przeżywam, co niosę w sercu, również w trudzie zaufania Tobie, w moich wątpliwościach”.

Ważne jest także to, że Maryja nie jest bierna i wycofana wobec obietnicy Boga, wobec Jego słowa. Ona wchodzi w to całą sobą – oto ja służebnica Twoja – to znaczy, że jestem gotowa do działania, do odpowiedzi na Twoje słowo

służebnica Pańska – Maryja odczytuje siebie w relacji do Boga. To ważne dla nas pytać o to, jak mnie widzi Bóg, kim jestem w Jego oczach. Ona staje w wolności przed Nim i pozwala Mu odczytać prawdę o sobie – w swojej istocie należy do Boga, jest Jego dzieckiem i  daje się Bogu poprowadzić, wchodzi  w Jego plan

Druga ważna kwestia na drodze zaufania to znajomość Boga. Maryja zna Go, wie, kim On jest i jak działa. Możemy zobaczyć to we fragmencie Magnificat (Łk 1, 46-55). Ta modlitwa wskazuje na niezwykłą wrażliwość Maryi i Jej czujność na działanie Boga. Ona dotyka w tej modlitwie przeszłości, przyszłości a także teraźniejszości, Jej spojrzenie jest zintegrowane.

– widzi przyszłość  – już cieszy się tym, czego Bóg dokona, już Go za to uwielbia

– widzi przeszłość –będąc zanurzona w Słowie wie, jak Bóg działał w historii Izraela – jest miłosierny, potężny, głodnych nasyca, bogatych z niczym odprawia…

– widzi teraźniejszość – tu i teraz doświadcza Bożego działania, Jego mocy, Jego zbawienia. Jest to bardzo zaskakujące i zastanawiające biorąc pod uwagę to, że Bóg właśnie wywrócił Jej świat do góry nogami, staje się matką nie będąc w pełni żoną według żydowskiego zwyczaju. Wie, jakie konsekwencje Jej grożą, niezrozumienie, potępienie, zagrożenie życia…mimo to uwielbia Boga, cieszy się Nim i mówi, że to co Pan właśnie uczynił jest dla niej dobre, dla Niej i całego Izraela, że właśnie to, co teraz jest dramatyczne przyniesie wyzwolenie, wybawienie.

 Maryja może nas uczyć głębokiego spojrzenia na naszą rzeczywistość, na siebie samych, na relację z Bogiem, także na historię naszego życia – na naszą przeszłość,teraźniejszość. Ale może uczyć nas także sposobu patrzenia w przyszłość, w której Bóg będzie działał.

W jakim momencie życia teraz jestem? Jakie wydarzenia mnie dotykają? Czy widzę w nich obecność Boga, Jego działanie?

Jaki obraz Boga noszę w sobie? Kim On jest dla mnie? Jak Go odkrywam? I kim jestem ja? Jak siebie widzę? W jaki sposób pozwalam Bogu patrzeć na mnie, odrywać siebie w Jego spojrzeniu?

Mt 2, 13-15. 19-21

To kolejne odsłony na naszej drodze odkrywania zaufania. Głównym bohaterem jest tutaj Józef – jego zasłuchanie w  głos Boga, zaufanie Jego słowu i posłuszeństwo. Słyszy polecenie Anioła i natychmiast zaczyna działać (bierze Dziecię i Jego Matkę i udaje się do Egiptu). Nie czeka, nie waha się,nie roztrząsa.

Ale chcemy zatrzymać się przy Maryi i zobaczyć, jakie jest jej miejsce w tych wydarzeniach. To nie Jej ukazuje się Anioł, to nie Jej przekazuje polecenie Boga; Ona wydaje się być tutaj bierna, wycofana, bezosobowa; nie wypowiada tu ani jednego słowa.

Co w takim razie Maryja robi? – pozwala się prowadzić! Pozwala, żeby Józef zabrał Jezusa i Ją samą i poprowadził do Egiptu, a apotem z powrotem do ziemi Izraela. Ta pozorna bierność okazuje się aktywnością, w której brzmią Jej wcześniejsze słowa: „oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”. Pozwala na to, żeby Jej życie toczyło się według Jego słowa. Pozwala na to i za tym idzie – to nie dokonuje się wbrew Jej woli, nie czuć w Jej postawie rezygnacji czy desperacji.

Maryja ufając Bogu, Jego słowu uczy się także ufać człowiekowi, którego daje Jej Pan – Józefowi. Zaufanie do Boga otwiera nas na zaufanie drugiemu człowiekowi. Być może i w naszym życiu nie brakuje sytuacji, kiedy jesteśmy zapraszani do tego, by dać się poprowadzić, zaufać. Maryja daje się poprowadzić Józefowi w nocy – „On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę..”. To słowo oddaje całą dramaturgię sytuacji, niepewność, poczucie zagrożenia. Zaufanie jednak potrafi poprowadzić nas także w takich sytuacjach,takich „nocach” – wówczas staje się światłem, kompasem; zaufanie staje się jedyną gwarancją, że idę w dobrym kierunku.

Te fragmenty pokazują nam, że zaufanie nie jest oczywiste, proste, bezbolesne, że nic nas to nie kosztuje. Ono nie daje żadnych gwarancji, nie daje zewnętrznego bezpieczeństwa – Józef z Maryją i Jezusem uciekają przed zagrożeniem życia, przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, być może towarzyszył im strach, obawa czy trwoga. Ale pośród tej „nocy” Słowo Boga staje się światłem, zaufanie Mu daje wewnętrzny spokój  i pewność, że cokolwiek się stanie jestem w dobrych rękach, jestem prowadzona i zbawiana – Maryja nie znając przyszłości wyznaję tę wiarę w Magnificat: „raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim”.

Kolejny fragment, który nam pomoże jeszcze głębiej odkryć istotę zaufania to tekst z Ewangelii według świętego Łukasza 2, 41- 51.

Widzimy tu świętą Rodzinę w czasie Święta Paschy, które spędzają w Jerozolimie. Słowo mówi, że chodzili tam co roku, ale po 12 latach wydarza się coś niezwykłego – Józef i Maryja gubią Jezusa, w czasie drogi powrotnej orientują się, że nie ma Go z nimi. Jest to dość niecodzienna sytuacja i zaskakująca. Z pewnością dla nich, jak i dla każdego rodzica jest to traumatyczne doświadczenie. Zaczynają szukać Jezusa; szukają razem ale my chcemy się bliżej przyjrzeć Maryi, co Ona robi w tej sytuacji? Jak reaguje?

Maryja szuka Jezusa i nie czeka biernie, aż On się znajdzie.  Kiedy nie znajduje Go wśród krewnych Maryja zaczyna się cofać, cofa się po drodze,którą już przebyła, wraca do miejsca, w którym widziała Jezusa po raz ostatni. To może być dla nas ważną wskazówką w tych momentach, kiedy wydaje nam się, że straciliśmy Jezusa z oczu. Czasem trzeba nam wrócić, cofnąć się i odnaleźć miejsce,w którym Go zgubiliśmy, zostawiliśmy  czy zapomnieliśmy o Nim.

Maryja wraca i odnajduje Go w świątyni. I robi Mu wyrzuty: dlaczego to zrobił? dlaczego został? Ona nie boi się pytać Jezusa, okazywać Mu swój niepokój, gniew czy rozczarowanie. Po raz kolejny widzimy, że Ona staje przed Bogiem w postawie przejrzystości; „oto ja”. Ale ważną sprawą jest także to, że Maryja pozwala sobie na pytania, na wyrzucenie swojego niepokoju ale zostawia także przestrzeń na Jego odpowiedź! Wylewa przed Nim swoje uczucia ale jest otwarta na Jego słowo, słucha Go,  zostawi miejsce na Jego odpowiedź. Ona nierozumie tej odpowiedzi ale słucha i chowa te słowa w sercu: „chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2, 51).

Historia Jej relacji z Bogiem pokazuje nam, że zaufanie nie opiera się na rozumieniu; nie muszę rozumieć, żeby ufać. Maryja chowa te pojedyncze, niezrozumiałe elementy w swoim sercu i pozwala się prowadzić. Siostrami zaufania są cierpliwość i oczekiwanie. Być może nie rozumiem wydarzeń mojego życia, może mam do nich wiele zastrzeżeń,nie widzę w nich ani spójności ani harmonii ale mogę pozwolić się poprowadzić i czekać z cierpliwością, że pewnego dnia te wszystkie elementy się ułożą. Ale tonie musi być dziś czy jutro…mogę ufać i mieć w sercu głęboki pokój, że jestem prowadzona prze Ojca.

s. Małgorzata

Może Cię również zainteresować